Pierwszego września do I klasy szkoły podstawowej poszło w tym roku mniej sześciolatków niż w latach ubiegłych. Stało się tak za sprawą zniesienia obowiązku szkolnego dla dzieci 6-letnich. Jednocześnie rodzice zachowali możliwość wcześniejszego posłania dziecka do szkoły. 82 proc. rodziców sześciolatków zdecydowało, że ich dzieci zostaną w przedszkolach, a 18 proc. pójdzie do szkół. W pierwszych klasach znalazło się także 45 tys. dzieci siedmioletnich, które rozpoczęły naukę rok wcześniej - jako sześciolatki - ale na wniosek rodziców zostały ponownie zapisane do pierwszej klasy. W połowie września - zgodnie w wcześniejszymi zapowiedziami - minister edukacji narodowej Anna Zalewska przedstawiła projekt ustawy Prawo Oświatowe zmieniającej strukturę szkolnictwa w Polsce. Jest to jedna z ustaw, które docelowo mają zastąpić dotychczasową ustawę o systemie oświaty. "Chcemy powrócić do liceum ogólnokształcącego zamiast kursu przygotowującego do matury" - powiedziała wówczas minister. Konieczność wprowadzenia zmian uzasadniała wynikami badań, według których "częsta zmiana szkoły i grupy rówieśniczej, sześcioletnia szkoła podstawowa, trzyletnie gimnazjum, trzyletnie liceum powoduje nie tylko obniżenie, jakości (kształcenia - PAP), ale przeszkadza w edukacji i ogranicza motywację ucznia". Zapowiedziała, że MEN chce zmniejszenia obwodów szkół i ograniczenia czasu dowozu dzieci do placówek. Podkreśliła, że planowane są tez zmiany programowe - m.in. cykliczności etapów szkolnych, czyli rozszerzania i pogłębiania w szkole średniej treści nauczanych w szkole podstawowej. Ustawę w grudniu uchwalił Sejm, a w styczniu podpisał ją prezydent Andrzej Duda. Zgodnie z reformą, w miejsce obecnych szkół pojawią się 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane. Reforma oświaty rozpocznie się we wrześniu - w roku szkolnym 2017/2018. Uczniowie kończący w tym roku klasę VI szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Ich rocznik to pierwszy od lat, który nie pisał wiosną sprawdzianu dla szóstoklasistów; został on zlikwidowany. Rozpoczęło się już stopniowe wygaszanie gimnazjów - w tym roku nie prowadzono do nich rekrutacji. W roku szkolnym 2018/2019 gimnazja opuści ostatni rocznik kończący klasy III. Od 1 września 2019 r. gimnazjów nie będzie już w ustroju szkolnym. W lutym minister edukacji podpisała rozporządzenie w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego dla 8-letniej szkoły podstawowej, w którym jest opisane, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Programy nauczania i podręczniki muszą być z nią zgodne. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie. MEN zapewnia, że uczniowie pierwszych roczników, które będą się zgodnie z nimi uczyć, czyli z klasy I, IV i VII, będą miały jesienią nowe podręczniki. Do końca marca samorządy miały czas na dostosowanie sieci szkół do nowego ustroju szkolnego. Dotychczasowe szkoły podstawowe, licea i technika przekształcane są w szkoły nowego typu. Zespół szkół, w skład którego wchodzi dotychczasowa 6-letnia szkoła podstawowa i dotychczasowe gimnazjum, stanie się z mocy prawa 8-letnią szkołą podstawową. Pozostałe gimnazja mogły zostać przekształcone przez samorządy w szkołę podstawową, w liceum, technikum, szkołę branżową lub mogły zostać włączone do któregoś z nowo powstałych typów szkół. Jeśli samorząd nie podjął uchwały, zmiany nastąpią tylko na mocy ustawy. Nie przybędzie żadna nowa szkoła, nie zmieniają się, więc dotychczasowe obwody szkół podstawowych. Tak stanie się w Łodzi. Tamtejsi radni zdecydowali o zaskarżeniu do sądu opinii kuratora, kwestionującej przedstawiony przez miasto projekt nowej sieci szkół. Wraz ze zmianą sieci szkolnej ruszyła baza miejsc pracy dla nauczycieli. Do prowadzenia baz miejsc pracy dla nauczycieli w każdym województwie zobowiązani są kuratorzy oświaty; dyrektorzy szkół są zobowiązani do zgłaszania do nich wszystkich ofert pracy w swojej placówce. Jak podał w tym tygodniu Związek Nauczycielstwa Polskiego, z zebranych przez niego danych z arkuszy organizacyjnych szkół wynika, że 9,4 tys. nauczycieli straci pracę od 1 września w związku z reformą edukacji, a 22 tys. nie będzie miało pełnego etatu. Według MEN, dane te nie odzwierciedlają sytuacji. Ministerstwo kilkakrotnie w tym tygodniu podawało, że w wyniku reformy liczba oddziałów w szkołach wzrośnie o ponad 5 tys., zmiany wprowadzane przez rząd służą temu, aby nauczyciele zachowali pracę. Zdaniem resortu, informacje dotyczące faktycznego zatrudnienia nauczycieli w roku szkolnym 2017/2018 będą znane jesienią br., po zebraniu danych do Systemu Informacji Oświatowej. Tłumaczono to m.in. tym, że we wrześniu arkusze organizacyjne będą jeszcze aneksowane, a z baz miejsc pracy nauczyciele wykorzystują dużo zamieszczonych tam ofert. Zapowiedź likwidacji gimnazjów wywołała sprzeciw różnych środowisk, który przyjął formy m.in. pikiet, manifestacji i strajku w szkołach. W październiku PO złożyła w Sejmie wniosek o odwołanie minister edukacji. Zarzucała szefowej MEN, że przygotowuje reformę "w ekspresowym tempie", bez "żadnego powodu merytorycznego, pedagogicznego i naukowego". Sejm wniosek odrzucił. W listopadzie pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" odbyła się w Warszawie manifestacja przeciwko reformie edukacji. Uczestniczyli w niej rodzice, nauczyciele, przedstawiciele samorządu terytorialnego, dyrektorzy szkół, samorządowcy i przedstawiciele świata nauki; przeszli oni z pl. Piłsudskiego przed Sejm. Według głównego organizatora manifestacji - Związku Nauczycielstwa Polskiego - uczestniczyło w niej ok. 50 tys. osób; w tym 35 tys. nauczycieli należących do związku. Organizatorami było kilkanaście organizacji i stowarzyszeń. Stołeczna policja oceniała, że w proteście uczestniczyło ok. 15 tys. osób. Nie była to jedyna demonstracja zorganizowana w tym roku w Warszawie przez przeciwników reformy. Kolejne odbywały się przed siedzibą MEN, Pałacem Prezydenckim oraz przed Sejmem. Manifestacje, pikiety i happeningi były też w innych miastach Polski. Począwszy od stycznia, każdego 10. dnia miesiąca część rodziców na znak protestu nie posyłała w tym dniu swoich dzieci do szkoły. Pod koniec marca ZNP przeprowadził jednodniowy strajk pracowników oświaty. Związek domagał się deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników, i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy - również finansowe - nie zmienią się na gorsze. Związek chce również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc. Według ZNP uczestniczyło w nim ok. 40 proc. przedszkoli i szkół. MEN, powołując się na dane z kuratoriów, podało, że akcja protestacyjna odbyła się tylko w ok. 11 proc. placówek. Równolegle do innych działań od końca stycznia do początku kwietnia trwała zbiórka podpisów pod obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy edukacji. Z inicjatywą przeprowadzenia referendum wystąpił ZNP. W skład komitetu referendalnego weszli przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych. Pytanie referendalne, pod którym zbierano podpisy, brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?". Wniosek wraz z ponad 910 tys. podpisów obywateli złożono w Sejmie 20 kwietnia. Debata nad nim odbyła się w nocy z wtorku na środę. W czwartek Sejm w głosowaniu zdecydował o skierowaniu wniosku do sejmowej Komisji Ustawodawczej. O takie skierowanie wnioskował PiS. Rok szkolny 2016/2017 kończy się 23 czerwca. Uczniowie do szkół powrócą 4 września. Danuta Starzyńska-Rosiecka