Prok. Przemysław Nowak wnosząc o taki wyrok, podkreślił, że i śledztwo, i proces wykazały winę b. ministra transportu, który wiedział, że ma zegarek o wartości powyżej 10 tys. zł i powinien był wpisać go do oświadczenia. - To jest jedyne mienie ruchome, jakie powinien był wpisać. Nie wpisał zatem stu procent swych wartościowych ruchomości - mówił prokurator. Za motyw działania oskarżonego prokurator uznał zamiar S. Nowaka, by nie chwalić się drogim zegarkiem. - Ja tego nie wymyśliłem, to wynika z jego zachowania: sam zegarka nie kupił, prosił naczelnego tabloidu, by nie publikować tekstu o zegarku - wyliczał oskarżyciel. - Nie wierzę, że oskarżony - osoba ponadprzeciętnie inteligentna - jest subiektywnie przekonany o tym, że zegarka nie należy wpisywać do oświadczenia majątkowego - mówił prokurator, przypominając, że w czasie procesu S. Nowak twierdził nawet, iż gdyby miał zegarek za 400 tys. zł, to też by go nie wpisał do oświadczenia - jako przedmiotu osobistego. Szkodliwość społeczną czynu prokurator uznał za niewysoką. - Wyobrażam sobie, że tego rodzaju czyn w ogóle mógłby nie być przestępstwem, tylko deliktem dyscyplinarnym. Ale to rzecz ustawodawcy - a przedstawiciel ustawodawcy siedzi właśnie na ławie oskarżonych - dodał. Jak mówił, rozważał też wniosek o uznanie winy i warunkowe umorzenie postępowania wobec posła, jednak ostatecznie postanowił zażądać grzywny - z uwagi na postawę oskarżonego. Orzeczenie o warunkowym umorzeniu postępowania oznaczałoby, że sąd uznaje winę oskarżonego, ale z uwagi na to, że nie był on karany, a przestępstwo nie jest wielkiego kalibru, sprawę się umarza na kilkuletni okres próbny. Gdyby w tym czasie oskarżony popełnił kolejne podobne przestępstwo, umorzenie się uchyla. Skutek tego wyroku byłby też taki, że oskarżony pozostaje osobą niekaraną. W jego przekonaniu, jeśli założyć, że S. Nowak chciał mieć drogi zegarek, to jako polityk w 2011 r. - wobec fali kryzysu - mógł nie chcieć tego ujawniać w oświadczeniu majątkowym, by w ten sposób nie zostać opisanym w prasie. - Jest to dla mnie całkowicie naturalne, że nie chciał się nim chwalić. Wiemy, jak tabloidy mogłyby to opisać - dodał prokurator. Podkreślił, że S. Nowak "w rzeczywistości ukrył fakt kupienia zegarka, bo dał pieniądze swemu koledze, by samemu nie pojawić się w sklepie". Odnosząc się do słów oskarżonego, że przedmiotów osobistych nie wpisuje się do oświadczenia. - To dla mnie zupełnie niezrozumiałe. To tak, jakby powiedzieć, że wpisuje się przedmioty różowe, a czerwonych nie - skomentował. Jak mówił, ten proces jest ważny dla wszystkich zobowiązanych do wypełniania oświadczeń majątkowych, bo wyznaczy pewne granice. Przedmiotem tego procesu nie jest korupcja, ani błędy przy budowie autostrad czy Pendolino - jak często mówili moi przeciwnicy procesowi. - Ja się z tym nie zgadzam. To nie jest nawet - wbrew temu, co mówi oskarżony - proces o jego uczciwość. To jest przestępstwo urzędnicze, niezgodnego z prawdą złożenia oświadczenia majątkowego. Za udowodnione oskarżyciel uznał to, że co najmniej od marca 2011 r. Sławomir Nowak miał ten zegarek. - Żadna zeznająca osoba nie wskazuje dokładnie daty zakupu zegarka. Wiadomo, że kupił go dla Nowaka Piotr W. Być może dokonał on pozafiskalnego zakupu? Ja tylko spekuluję, ale to wiele by wyjaśniało. Nie spodziewałem się, że w sądzie powie on całą prawdę, ale muszę tu podkreślić, że jego zeznania ocierają się o fałsz - powiedział. Odnosząc się do ekspertyz biegłych, którzy oceniali, że kupiony za ponad 20 tys. zł zegarek po pół roku od zakupu był wart 15 tys. zł, a po roku - nie mniej niż 13 tys. zł, prokurator podał w wątpliwość, że w tak krótkim czasie zegarek może stracić na wartości prawie 50 proc. Jak podkreślał, do wyliczania wartości zegarka nie powinno się brać pod uwagę, że np. kupujący otrzymał w sklepie rabat jako stały klient. - To nie ma znaczenia, bo zegarek na rynku ma określoną wartość - powiedział. Sąd zamknął przewód sądowy w procesie Nowaka, b. ministra transportu w rządzie Donalda Tuska, oskarżonego o złożenie 5 fałszywych oświadczeń majątkowych, w których nie ujawnił, że ma zegarek wart więcej niż 10 tys. zł. Prokurator zaczął mowę końcową. W poniedziałek sąd zamierza wysłuchać też wystąpień końcowych obrońców - mec. Małgorzaty Dąbrowskiej-Kardas i mec. Joanny Wojnicz oraz ostatniego słowa oskarżonego. Wyrok ma być ogłoszony za kilka dni.