Przy okazji gazeta pisze, że to koniec marzeń o irackich miliardach. Na interesach w Iraku obecnie nie zarabia żadna polska firma. W wyścigu o miliardy przeznaczone na odbudowę kraju wygrywają z nami państwa, które nie wysłały tam nawet swoich wojsk. - Przegrywaliśmy, przegrywamy i będziemy przegrywać, dopóki polska dyplomacja nie weźmie się za promocję polskiej gospodarki, mówi Marek Goliszewski, prezes Businness Center Club. Po 5 latach bilans jest więcej niż skromny: nasze firmy zarobiły do tej pory nieco ponad 400 mln dol. - Wedle mojej wiedzy w Iraku nie ma obecnie żadnej polskiej firmy, a bez fizycznej tam obecności nie można myśleć o żadnych interesach - mówi Jacek Pleskot, prezes Polsko-Irackiej Izby Handlowej, w 2004 r. polski doradca w Iraku. Gen. Edward Pietrzyk, ambasador Polski w Iraku, dwa miesiące temu zapowiedział, że w czerwcu mogą zostać podpisane kontrakty na inwestycje w dotychczasowej Polskiej strefie w Diwanii. Budżet prowincji na ten rok to 250 mln dol. Co na to biznesmeni? - Jeśli nie zrobiliśmy nic, mając na miejscu polską armię, to tym bardziej nie osiągniemy nic bez pomocy z jej strony - twierdzi Pleskot.