Kamienica przy ul. 28 Czerwca 1956 r. w Poznaniu zawaliła się w niedzielę rano - prawdopodobnie wskutek wybuchu gazu. Od tego czasu nieustannie trwała akcja poszukiwawczo-ratownicza. Wskutek wybuchu i zawalenia się kamienicy zginęło pięć osób, a ponad 20 zostało rannych. Oficer prasowy wielkopolskiej straży pożarnej mł. bryg. Sławomir Brandt poinformował, że działania straży przy kamienicy zakończyły się w poniedziałek o godz. 23.27. Teren akcji zostanie teraz przekazany policji. Brandt tłumaczył, że w takcie prowadzenia działań budynek był stale monitorowany. Od ok. 24 godzin ściany budynku były stabilne. Jak dodał, obecnie na miejscu zdarzenia nadal pracuje specjalistyczna grupa z Poznania. Grupa z Łodzi już opuściła miejsce zdarzenia, natomiast grupa warszawska kończy działania i będzie się przygotowywała do powrotu. "Gruzowisko zostało już przeszukane, wprowadziliśmy też jeszcze na miejsce psy - dla kolejnego już, takiego ostatecznego sprawdzenia - one niczego jednak nie potwierdziły" - mówił. Dodał również, że w ostatnich godzinach ponownie przeprowadzono przeszukania wszystkich pomieszczeń. Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. mgr Paweł Frątczak poinformował, że "sprawdzono wszystkie elementy gruzowiska, pod którymi mogłyby znajdować się osoby. Przeszukana została także niezamieszkała cześć kamienicy". Jak dodał, jednostki straży będą teraz sukcesywnie wycofywane z miejsca katastrofy. Następnie, na miejsce katastrofy będzie mógł wjechać ciężki sprzęt. W poniedziałek rannych w wyniku katastrofy odwiedził w poznańskim szpitalu prezydent Andrzej Duda. W trakcie wizyty w Poznaniu prezydent podziękował strażakom i policjantom za ich udział w akcji ratowniczej. Tuszowanie morderstwa? Od poniedziałku śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi prokuratura. Postępowanie dotyczy sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, albo mieniu w wielkich rozmiarach mającego postać zawalenia się budowli, którego następstwem jest śmierć co najmniej pięciu osób. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Według nieoficjalnych informacji PAP, do zawalenia się kamienicy w Poznaniu doszło prawdopodobnie po tym, jak mężczyzna, który zamordował jedną z jej mieszkanek, próbował popełnić samobójstwo i odkręcił kurki z gazem. Kobieta, która została zamordowana miała wyjechać do Wielkiej Brytanii. W sobotni wieczór do mieszkania wszedł jej były mąż i został do rana. Obrażenia na jej ciele wskazują, że zmarła przed eksplozją. Natomiast druga kobieta - co do której istniały podejrzenia, że również została zamordowana - pojawiła się w mieszkaniu w niedzielę rano. Miała klucze i prawdopodobnie miała opiekować się lokalem po wyjeździe koleżanki. Obrażenia na jej ciele też mogą wskazywać na użycie ostrego narzędzia przez sprawcę. Jednak dopiero biegli będą wyjaśniać, czy np. nie powstały w wyniku wybuchu. Mężczyzna podejrzany o spowodowanie niedzielnego wybuchu w kamienicy na poznańskim Dębcu, przebywa w szpitalu przy ul. Szwajcarskiej. Jest pilnowany przez policjantów w "cywilu". Stan 40-latka jest poważny. "Ma poparzone 50 procent powierzchni ciała. (...) Jego życiu wciąż zagraża niebezpieczeństwo" - powiedział RMF FM rzecznik poznańskiej placówki Stanisław Rusek.