Cios za cios, atak za atak. Skąd ta zmiana taktyki? - Zaczyna się walka o europarlament, więc reguły gry muszą się zmienić - tłumaczy gazecie jedna z osób odpowiedzialnych za politykę medialną PiS. Gdy w lutym startowała kampania pod hasłem "Czyny, nie słowa" liderzy PiS zapewniali, że ich partia się zmienia i nie będzie już reagować na zaczepki politycznych konkurentów. Robiono wszystko, by ocieplić wizerunek ugrupowania. Twarzami partii zostały trzy kobiety nazwane "aniołkami Kaczyńskiego" - Grażyna Gęsicka, Aleksandra Natalii-Świat i Joanna Kluzik-Rostkowska. Ale spoty nagle zniknęły. Sygnał do odwrotu dał osobiście w ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński podczas sejmowej debaty nad finansowaniem partii. Na przemówienie Tuska zareagował ostro. "Wystąpienie pana Tuska było bezczelne i nikczemne". Te słowa szeregowi politycy PiS uznali za przyzwolenie na atak na PO - pisze "Dziennik". Atmosferę podgrzał spór premiera z prezydentem o kandydaturę Sikorskiego na szczycie NATO. - Trudno na oszczerstwa Platformy nie reagować. Jeśli oni kłamią, musimy to nazywać po imieniu. PO chce nas zniszczyć. A jak człowieka chcą zarżnąć, to będzie krzyczał - tłumaczy Marek Suski z komitetu politycznego PiS. Więcej na ten temat w czwartkowej publikacji "Dziennika".