Projekt ustawy wprowadzającej parytety na listach wyborczych jest w Sejmie i czeka, aż prace nad nim rozpocznie Komisja Nadzwyczajna rozpatrująca zmiany w ordynacji wyborczej. Jeszcze przed pierwszym czytaniem, które miało miejsce w lutym, pojawiły się wątpliwości, czy projekt zgodny jest z konstytucją. O niezgodności projektu z ustawą zasadniczą mówi m.in. pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszwska, powołując się na opinie ekspertów w Biurze Analiz Sejmowych dr. Krzysztofa Skotnickiego i prof. Andrzeja Szmyta oraz dr. Leszka Boska z Uniwersytetu Warszawskiego. Natomiast o tym, że projekt zgodny jest z ustawą zasadniczą, przekonują prof. Piotr Winczorek - konstytucjonalista, który brał udział w pracach nad polską konstytucją, a także jest współautorem projektu, prof. Wiktor Osiatyński oraz obecni na czwartkowej konferencji prof. Roman Wieruszewski z Instytutu Nauk Prawnych PAN oraz dr Adam Bodnar z Uniwersytetu Warszawskiego i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Prof. Wieruszewski zwracał uwagę m.in. na wiążące Polskę dokumenty prawa międzynarodowego, m.in. Konwencję w sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet, która nakłada na Polskę nie tylko obowiązek likwidacji dyskryminacji kobiet na płaszczyźnie prawa, ale również do podjęcia działań na rzecz likwidacji faktycznej dyskryminacji kobiet na różnych płaszczyznach życia, w tym w życiu politycznym. - Konwencja dopuszcza, a czasem - gdy jest to niezbędne - wręcz nakazuje stosowanie tymczasowych środków szczególnych zmierzających do przyspieszenia faktycznej równości mężczyzn i kobiet - mówił prof. Wieruszewski. Jego zdaniem konwencja dopuszcza stosowanie takich środków jak parytet płci na listach wyborczych. Przypomniał, że w 2007 r. przy okazji rozpatrywania sprawozdania rządu polskiego z realizacji postanowień Konwencji, zwrócono uwagę na utrzymującą się niedoreprezentację kobiet w życiu publicznym i politycznym oraz na stanowiskach decyzyjnych, w tym w parlamencie, w samorządach lokalnych i rządzie. Komitet rozpatrujący sprawozdanie zachęcił Polskę do podjęcia działań w celu przyśpieszenia pełnego i równego udziału kobiet w sprawowaniu stanowisk z wyboru i mianowania, stwierdzając, że działania takie powinny obejmować przyjęcie tymczasowych środków szczególnych. - Zalecenia te realizuje właśnie projekt ustawy o wprowadzeniu parytetu na listach wyborczych - podkreślił prof. Wieruszewski. - Wprowadzenie parytetu płci na listach wyborczych w drodze ustawowej nie jest precedensem w polskim prawie, jeżeli chodzi o wyrównywanie szans określonej grupy społecznej czy mniejszości w kontekście udziału w wyborach. Przykładem, który od wielu lat z powodzeniem funkcjonuje w polskim prawie, jest szczególne traktowanie mniejszości narodowych w wyborach do Sejmu - przekonywał Bodnar. Jego zdaniem ustawa o parytetach nie narusza ani czynnego, ani biernego prawa wyborczego. Pozwala na swobodne oddawanie głosu na własnych kandydatów, jak również na swobodne kandydowanie w wyborach. Nie narzuca określonych rozwiązań wyborcom, jedynie wprowadza ograniczenia przy układaniu list wyborczych dla partii politycznych oraz komitetów wyborczych. Przypomniał, że swoboda w zakresie układania list wyborczych już teraz doznaje wielu ograniczeń, odnoszących się np. do miejsca zamieszkania czy możliwości kandydowania do tylko jednego organu przedstawicielskiego w wyborach samorządowych. Bodnar przypomniał, że sądy konstytucyjne innych państw kilkakrotnie zajmowały się kwestią parytetów, jednak według niego do tych orzeczeń należy odchodzić z dużą ostrożnością ze względu na specyfikę prawa konstytucyjnego poszczególnych państw. Zwrócił jednak uwagę na najnowsze orzeczenie dotyczące tej kwestii, wydane przez Trybunał Konstytucyjny Hiszpanii w 2008 r., uznające ustawę o równości materialnej kobiet i mężczyzn za zgodną z konstytucją. - Orzeczenie jest ciekawe dla Polski, ponieważ konstytucja Hiszpanii zawiera podobne regulacje co polska konstytucja w zakresie równości formalnej oraz równości materialnej - powiedział Bodnar. Wyraził przy tym oburzenie, że w opiniach przekonujących o niezgodności projektu z konstytucją, to orzeczenie jest pomijane, natomiast ich autorzy często odwołują się do wyroku francuskiego TK, który stwierdził niezgodność parytetów z ustawą zasadniczą. ˙ Zarówno prof. Wieruszewski, jak i dr Bodnar podkreślali, iż mają wrażenie, że opinie o niezgodności projektu z ustawą zasadniczą powodowane są niechęcią do idei parytetów. - Te sprawy trzeba oddzielić - przekonywał prof. Wieruszewski, przyznając jednocześnie, że sam był kiedyś przeciwnikiem wprowadzania mechanizmów wyrównujących szanse określonych grup. - Będąc zwolennikiem homeopatii, czasami stosuję antybiotyk. Parytety traktuję jak taki antybiotyk, który zwalczyć ma przyczyny, a nie tylko objawy - mówił. Przygotowany przez Kongres projekt zmienia ordynację wyborczą - do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich - i zapewnia co najmniej 50-procentową obecność kobiet na listach wyborczych (nie obejmuje wyborów do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, które zakładają ordynację większościową). W polskim Sejmie jest niewiele ponad 20 proc. kobiet, a w Senacie zaledwie 8 proc. Badania pokazują, że aby mieć realny wpływ na politykę, kobiety powinny mieć co najmniej 30-procentową reprezentację.