nie rozmawiał z oczekującymi na niego przed prokuraturą dziennikarzami. Wjechał na dziedziniec prokuratury samochodem. To kolejna z zaplanowanych przez śledczych na ten tydzień konfrontacji świadków - uczestników narady u ówczesnego premiera , która odbyła się przed planowanym zatrzymaniem b. posłanki SLD Barbary Blidy. Narada ta dotyczyła m.in. śledztwa w sprawie mafii węglowej. Szef CBA, który był uczestnikiem narady u premiera, był już w styczniu tego roku przesłuchiwany jako świadek przez łódzką prokuraturę w śledztwie dotyczącym okoliczności zatrzymania i śmierci Blidy. Także i wtedy nie rozmawiał z dziennikarzami. Obecny podczas tamtego przesłuchania był pełnomocnik rodziny Blidów, mec. Leszek Piotrowski. Piotrowski powiedział wówczas, że Kamiński bardzo chętnie odpowiadał na pytania, ani razu nie zasłonił się tajemnicą. - Nie mogę mówić o szczegółach. Mogę tylko powiedzieć, że minister Kamiński potwierdził, że takie narady, o jakie w tej sprawie chodzi, u premiera się odbywały - mówił w styczniu Piotrowski. Nie chciał wtedy odpowiedzieć na pytania, czy zeznania Kamińskiego i się różniły. - Jeżeli ministrowie się różnią chociażby w najmniejszych szczegółach, to jest temat, który nie nadaje się do publikacji i tu przyznaję rację prokuratorowi. To trzeba będzie po prostu wyjaśnić w drodze przewidzianej procedurą karną - zaznaczył. Chodziło mu właśnie o skonfrontowanie obu świadków. Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek cały czas twierdzi, że podczas narady u premiera krytykował pomysł zatrzymania Blidy i mówił, że nie było podstaw i dowodów do jej zatrzymania. Według niego, były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości w tej sprawie. Tymczasem w sierpniu ub. r. szef CBA oświadczył, że Kaczmarek nie mówił prawdy na temat przebiegu narady u premiera i że zarówno ówczesny szef MSWiA, jak i szef policji Konrad Kornatowski nie zgłaszali zastrzeżeń do informacji w sprawie Blidy. - Spotkanie to dotyczyło najważniejszych postępowań przygotowawczych prowadzonych przez instytucje odpowiedzialne za zwalczanie przestępczości - twierdził Kamiński. Jednym z referentów był szef ABW Bogdan Święczkowski, który mówił o postępach w śledztwie dotyczącym afery węglowej. Śledztwa tego nie określał jako "sprawy Blidy", ale jako śledztwo, którego celem jest rozbicie mafii węglowej" - oświadczył wówczas Kamiński.