To nie tylko próba sił, ale nawet bitwa pomiędzy prezesami. Wynik jest jej jednak łatwy do przewidzenia, gdyż jak mówią żartobliwie w nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Michalskim politycy PiS - "prezes jest tylko jeden". Wczorajsze nerwowe działania partii rządzącej pokazują, że Jarosław Kaczyński stracił cierpliwość do politycznego kompana z dawnych lat Adama Glapińskiego. Konferencja prezesa NBP została odebrana jako pokaz arogancji względem Nowogrodzkiej. Szef NBP mówił wczoraj na konferencji, że jest "zbulwersowany atakiem" na swoje współpracowniczki. - Szczególnie się uczepiono dwóch pań dyrektor. (...) Z nieznanych mi powodów. Z powodu ich może wyglądu, czy czegoś innego. Haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwoma matkami, nad ich dziećmi, które chodzą do szkoły i przedszkola, nad ich mężami, nad ich rodzicami. Wszyscy są w Warszawie szalenie zbulwersowani - mówi. Zaznaczył jednak, że nie ujawni zarobków swoich pracownic, bo nie pozwala mu na to RODO - czyli unijne prawo o ochronie danych osobowych. Jak dodaje, kwoty poda, gdyby powstała ustawa, która nakazywałaby ujawnienie tych zarobków. W środę złożenie projektu takiej ustawy zapowiedziała opozycja. Skąd się wzięło 65 tys. zł Martyny Wojciechowskiej? Widać, że politycy PiS nie mieli przemyślanej strategii w tej sprawie, o czym świadczy wczorajsza zapowiedź o poparciu projektu ustawy autorstwa PO i wycofanie się z niej kilka godzin później. Jarosław Kaczyński chce pokazać, że jedną ustawą, może uszczknąć część niezależności, którą ma NBP. Bo dotychczas zarobki były tam ustalane w wewnętrznym regulaminie. Patryk Michalski Glapiński zagrał Kaczyńskiemu na nosie? Jak tymczasem donosi "Fakt", Kaczyński oczekiwał Glapińskiego wyjaśnienia spraw związanych z zatrudnianiem Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik, o których media piszą "aniołki" prezesa NBP. Doniesienia na temat pensji pań dyrektor od dawna mają "spędzać sen z powiek i prezesowi PiS, i politykom tej partii. "Kaczyński oczekiwał, że Glapiński się ich pozbędzie, ale nic z tego" - opowiada gazecie polityk z władz PiS. I dodaje, że to jedyny taki przypadek, gdy Kaczyński nie ma realnie władzy nad kimś w kraju. Prezesa PiS poirytowała również środowa konferencja NBP, na której nie pojawił się Glapiński. "Tak to jeszcze prezesowi na nosie nikt nie zagrał. Cham, zwykły cham" - powiedział "Faktowi" ważny polityk PiS.