Policja zapewnia, że działała na wyraźną prośbę m.in. rodziców dzieci, które były przejęte widokiem zdjęć martwych płodów. 2 sierpnia przed wejściem na teren 18. Przystanku Woodstock Fundacja Pro - prawo do życia zorganizowała pikietę w obronie prawa do życia dzieci z zespołem Downa. Pokazywano na niej m.in. baner, na którym był obraz płodu dziecka poddanego aborcji. Po interwencji policji pikieta zakończyła się, organizatorzy zgromadzenia zostali przewiezieni na komisariat, zabrano także baner. "Zostało rozbite legalne zgromadzenie" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro - prawo do życia. Według Fundacji "interwencja policji złamała zasady demokratycznego państwa prawa, podporządkowując debatę publiczną samowoli funkcjonariuszy oraz osób zlecających im działanie". W tej sprawie Fundacja zbiera podpisy pod apelem do ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego, Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz oraz parlamentu. Dzierżawski zaznaczył, że pikieta odbyła się zgodnie z wymogami ustawy o zgromadzeniach publicznych, tymczasem policjanci - jako pierwotny powód zatrzymania - podali brak zezwolenia urzędu miejskiego na demonstrację. Dodał, że po tym jak złożył wyjaśnienia na komisariacie, policjanci oświadczyli, że wykroczeniem, które mogli popełnić, było "prezentowanie treści nieprzyzwoitych". Chodzi o art. 141. Kodeksu wykroczeń, który mówi, że kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany. Policję poinformowali rodzice małych dzieci Marcin Maludy z zespołu prasowego lubuskiej policji powiedział PAP, że policjanci podjęli interwencję na wyraźną prośbę osób, "które były zażenowane i zdruzgotane treścią, przekazem zamieszczonym na billboardzie o wymiarach 5 na 2 metry". Według niego policja otrzymała informację od rodziców z małymi dziećmi, które były przejęte widokiem zdjęć płodów ludzkich, martwych dzieci. "Prosiliśmy mężczyznę, by zwinął baner, niestety nie dostosował się do naszych próśb, dlatego został doprowadzony do komisariatu, gdzie złożył wyjaśnienia" - dodał Maludy. Zaznaczył, że nie doszło do zatrzymania; policja prowadziła tylko czynności wyjaśniające, z których materiały zostaną przekazane do Sądu Rejonowego w Słubicach. "To sąd oceni sytuację i zdecyduje o tym, czy mężczyzna, który umieszczał te treści, będzie sprawcą wykroczenia" - dodał Maludy. Baner został zabezpieczony przez policję. Fundacje Pro nie uważa zdjęć za niestosowne "Fundacja Pro - prawo do życia organizuje podobne pikiety i wystawy już od dziewięciu miesięcy w wielu miastach Polski i jeszcze nigdy nie doszło do interwencji policji skierowanej przeciwko manifestującym" - powiedziała ekspert fundacji ds. prawnych, Aleksandra Michalczyk. Zaznaczyła, że w kwietniu fundacja zorganizowała wystawę w Bydgoszczy z wykorzystaniem takich samych plakatów. "Po kilku dniach na polecenie prezydenta miasta została ona usunięta ze Starego Rynku. Prezydent wcześniej otrzymywał z "Gazety Wyborczej" informacje, które mówiły o domniemanych sprzeciwach ludzi" - powiedziała Michalczyk. Dodała, że podobna wystawa, eksponowana na warszawskim Ursynowie pod koniec czerwca tego roku, została zniszczona przez nieznanych sprawców. "Temat aborcji wielu osobom jest nie na rękę.(...) Niektórzy ludzie chcą go zdjąć z debaty publicznej i to mogło być motywacją" - oceniła Michalczyk. Fundacja Pro - Prawo do życia informuje, że aktywnie działa od 2004 roku. Jej najważniejsze cele to m.in. wspomaganie działań mających na celu ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia do naturalnej śmierci, umacnianie pozycji rodziny oraz propagowanie świadomego rodzicielstwa. W Przystanku Woodstock od 2 do 4 sierpnia uczestniczyło 550 tys. osób.