15 października, po wyborach parlamentarnych, skarbnik Konfederacji, radca prawny Michał Wawer, poinformował, że w sobotę 12 października, w trakcie ciszy wyborczej Telewizja Polska "miała obowiązek opublikować przeprosiny, sprostowania i przede wszystkim opublikować sześć sondaży, dających informacje o przekroczeniu progu wyborczego przez Konfederację". "Telewizja Polska tego nie zrobiła, utrzymując swoich widzów, trzy miliony widzów 'Wiadomości' Telewizji Polskiej w przekonaniu, że Konfederacja z bardzo dużym prawdopodobieństwem nie przekroczy progu wyborczego" - podkreślił wtedy Wawer. "Jawne zignorowanie wyroku sądowego" Podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie Wawer poinformował o skierowaniu do prokuratury zawiadomienia w tej sprawie. "12 października, w przeddzień wyborów, Telewizja Polska dopuściła się jawnego zignorowania wyroku sądowego, jawnego lekceważenia prawa, i tak jak zapowiadaliśmy, nie pozostawiamy tej sprawy. Dzisiaj złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa Telewizji Polskiej SA Jacka Kurskiego" - oświadczył. Jak podkreślił, po "gruntownej analizie" przepisów prawnych, które mają zastosowanie w tej sprawie, Konfederacja uznała za "oczywiste, że zostało popełnione przestępstwo z art. 249 Kodeksu karnego, który dotyczy manipulacji wynikiem wyborczym i prób wpłynięcia na wynik wyborów, a także przestępstwo z art. 47 Prawa prasowego, polegające na zignorowaniu obowiązku dokonania urzędowej publikacji, nakazanej przez sąd". Wawer zaapelował do prokuratury, aby "do tej sprawy podeszła obiektywnie, nie zważając na afiliacje partyjne, na układy personalne". "Liczymy, że w państwie, którym rządzi partia nazywająca się Prawo i Sprawiedliwość, na prawo i sprawiedliwość rzeczywiście mogą liczyć nie tylko koledzy i przyjaciele prezesa" - dodał. Zapowiedział także, że w dalszej kolejności Konfederacja i będzie analizować także możliwość wystąpienia przeciwko TVP na drogę cywilną, poszukując - jak mówił - "możliwości uzyskania na tej drodze satysfakcji, odszkodowania, przeprosin od Telewizji Polskiej, za to naruszenie, którego się dopuściła, które - według naszej oceny - realnie wpłynęło na wynik ostatnich wyborów". Pytany, jakiego rodzaju satysfakcji Konfederacja może domagać od TVP, Wawer odparł: "Po pierwsze będziemy domagać się, aby zostały wyegzekwowane wyroki wydane w trybie wyborczym, a więc, żeby zostały opublikowane przeprosiny". "Będziemy domagać się kolejnych przeprosin, a także wpłaty odpowiedniej kwoty na cele społeczne" - dodał. "Analizujemy sprawę pod kątem tego, czy da się tu wykazać i udowodnić szkodę finansową po stronie Konfederacji Wolność i Niepodległość - poinformował Wawer. Głos dyrektora TAI Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP Jarosław Olechowski nie chciał komentować informacji o złożeniu przez Konfederację zawiadomienia do prokuratury. Wyjaśnił jednak, jaki był powód tego, że TVP nie wykonała postanowienia sądu ws. sondaży. "Prawomocne postanowienie sądu, oddalające nasze odwołanie, zostało wydane w piątek 11 października po południu, kiedy nie było już możliwości przygotowania i wyemitowania materiału wskazanego w postanowieniu sądu. Z kolei w sobotę była cisza wyborcza" - zaznaczył. Według Olechowskiego sprawa jest "trudna i bezprecedensowa". "Bo samo postanowienie sądu nie ograniczało się jedynie do nakazu opublikowania sprostowania. Oprócz tego dodatkowym elementem był nakaz opublikowania sześciu wybranych sondaży, które pokazywały, że Konfederacja przekracza prób wyborczy (5 proc.). A Kodeks wyborczy wprost mówi, że w ciszy wyborczej nie wolno publikować sondaży poparcia i za to grozi kara do 1 miliona złotych. Nie wiadomo, jak sąd by rozpatrywał taką publikację, czy jako pokazanie jednego sondażu, czy łącznie aż sześciu, a więc w sumie kara mogła sięgać 6 mln zł. Nie mogłem narazić spółki na straty tak wielkich rozmiarów" - podkreślił szef TAI. "Jeszcze w piątek złożyliśmy wniosek do Sądu Apelacyjnego o wykładnię tego postanowienia, zwłaszcza, że sprostowanie miało być w formie standardowego materiału reporterskiego" - zaznaczył. "Czyli sąd nakazał dziennikarzowi, wręcz podyktował, co ma powiedzieć w swoim autorskim materiale. Moim zdaniem takie postanowienia sądów naruszają art. 54 Konstytucji, który zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji" - dodał Olechowski.