Prezes Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki na konferencji prasowej w piątek (13 listopada) podkreślał, że od 2014 roku stolica nie oglądała takich scen, jakie miały miejsce podczas środowego Marszu Niepodległości. Sytuacja identyczna jak za czasów Donalda Tuska - Mieliśmy do czynienia z brutalnymi działaniami policji wobec kilkudziesięciu tysięcy patriotów, którzy tego dnia zebrali się, aby manifestować Święto Niepodległości - dodał poseł. W jego ocenie, "mieliśmy do czynienia z akcją jota w jotę identyczną jak za czasów Donalda Tuska". - To wszystko m.in. po to, żeby nie dopuścić do tego, żeby głównym przekazem tego dnia było to, o czym mówiliśmy podczas przemówień na Marszu Niepodległości, kiedy wzywaliśmy rządzących do prowadzenia suwerennej polityki zagranicznej, suwerennej polityki w zakresie koronawirusa i gospodarki, kiedy wołaliśmy o to, żeby nie zamykać gospodarki, nie czynić tego lockdownu, kiedy wreszcie przeciwstawialiśmy się działaniom radykalnej lewicy - wyliczał Robert Winnicki. Jak zaznaczył Winnicki, decyzje o tym, w jaki sposób mają działać służby policyjne, są podejmowane na najwyższym szczeblu politycznym. - Jarosław Kaczyński potrzebuje zadym, żeby odwracać uwagę od najważniejszych problemów w państwie: od chaosu, od zapaści systemu ochrony zdrowia, od zamykania kolejnych dziedzin życia gospodarczego - mówił. Apel o dymisje Polityk potępił akty wandalizmu i chuligaństwa, które miały miejsce zarówno na Marszu Niepodległości, jak i wcześniej podczas protestów związanych z wyrokiem TK ws. aborcji. - Żądamy dymisji nie tylko Komendanta Głównego Policji, żądamy dymisji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w Polsce, a właściwie za sprowadzenia niebezpieczeństwa na Polaków, Mariusza Kamińskiego i Jarosława Kaczyńskiego - apelował Winnicki. Marsz Niepodległości W środę (11 listopada) ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Zgody na jego organizacje, z uwagi na pandemię, nie wydał prezydent Warszawy. Zgodnie z zapowiedziami organizatorów, miał się on odbyć w formie zmotoryzowanej, ale jednak wielu uczestników wzięło w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do starć między demonstrantami a policją; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race; do jednego z mieszkań na Powiślu wrzucono racę, co spowodowało pożar. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.