- Ruch był perfekcyjny i pokazuje, że premier wyszedł z chwilowej słabości - ocenia profesor Konarski. Ekspert dodaje, że Donald Tusk może świętować swój sukces, bo kompletnie zaskoczył opozycję. Szef rządu przedstawił posłom informację na temat "afery podsłuchowej". Została przyjęta przez Sejm taką sama większością głosów, jaką za chwilę udzielono rządowi wotum zaufania. Zdaniem profesora Konarskiego, w przemówieniu premiera zabrakło jednak konkretów, na co czeka opinia publiczna. Politolog uważa, że jeśli po tym sukcesie taktycznym Donald Tusk będzie zwlekał z ogłoszeniem, kto stoi za tą inwigilacją, to poparcie dla Platformy Obywatelskiej nie wzrośnie. Szef rządu mówił, że wotum zaufania od Sejmu ułatwi mu walkę o europejskie stanowiska w Unii. Donald Tusk leci dziś do Brukseli, gdzie weźmie udział w dwudniowym szczycie Wspólnoty. Strona polska mierzy wysoko. Myśli o stanowisku szefa unijnej dyplomacji bądź komisarzu do spraw energii, rynku wewnętrznego czy konkurencji. Zdaniem profesora Konarskiego, trudno przewidzieć, czy "afera nagraniowa" zaszkodzi Polsce w tych staraniach - w tym ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, który jest kandydatem na szefa unijnej dyplomacji. Jak argumentuje, Amerykanie są czołowym "podsłuchiwaczem" na świecie, więc nie bardzo mogą się wypowiadać w tej kwestii, a Unia i jej politycy mają podobne zdanie o sojuszu natowskim i amerykańskim, jak minister Sikorski, ale tego nie mówią, by nie zepsuć sobie reputacji. - Jeśli przyjmiemy, że Unia Europejska dzisiaj ma wielki deficyt polityków, którzy byliby mężami stanu i wykreowała sobie pewne wyobrażenie , że Sikorski mógłby nim być, to być może nie będzie to miało żadnego znaczenia - przypuszcza profesor Konarski. Dodaje, że sam nie byłby dumny z takiego wyboru, bo jego zdaniem minister Sikorski się zblamował. Według Konarskiego Donald Tusk po otrzymaniu od Sejmu wotum zaufania ma teraz znaczne trudniejsze zadanie do wykonania. Politolog jest zdania, że premier musi sobie zacząć zdawać sprawę z coraz większego pęknięcia między klasą polityczną a społeczeństwem. Objawem tego zjawiska jest niska frekwencja na wyborach, a także rosnąca ranga postaw antysystemowych, którą szczególnie widać wśród młodych ludzi, którzy w ostatnich wyborach zagłosowali na Kongres Nowej Prawicy. Nagrania, opublikowane przez tygodnik "Wprost", wywołały oburzenie i kontrowersje. Radosław Sikorski mówił między innymi, że sojusz Polski i USA jest nic niewart i szkodzi, gdyż stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Wypowiadał się też na temat Polaków, którzy według niego mają "płytką dumę i niską samoocenę". "Taka murzyńskość" - mówił. Przed samym głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu, szef MSZ w krótkiej rozmowie z dziennikarzami tłumaczył się z jego podsłuchanej rozmowy z Jackiem Rostowskim. Mówił, że rozmowa znalazła się w domenie publicznej "w wyniku przestępstwa" i wywołała "uraz u wielu ludzi". - Chciałbym państwa zapewnić, że nikomu nie jest z tego powodu bardziej przykro niż mnie - zadeklarował Radosław Sikorski.