Zdaniem prof. Konarskiego deklaracje złożone w Polsce przez prezydenta Obamę mogą wydawać się Polakom "atrakcyjne i obiecujące", ale równie dobrze mogą stać się "bańką mydlaną". - Wypowiedzi prezydenta Obamy brzmią bardzo atrakcyjnie i obiecująco, a my jesteśmy państwem i narodem, które bardzo łatwo ulega iluzjom. Lansujemy tezę, że jesteśmy partnerem strategicznym USA, a nie jesteśmy. Nie dajemy takiego wsparcia finansowego i logistycznego Stanom Zjednoczonym, które byłoby porównywalne ze wsparciem partnerów strategicznych USA. Do takich partnerów, z punktu widzenia geopolitycznej rangi USA, zaliczyć trzeba natomiast Izrael i Turcję - uważa politolog i dodaje, że trwająca wizyta prezydenta USA w Polsce tego nie zmienia. Jego zdaniem nasz kraj od lat udowadnia, że jest wiarygodnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, a "ciągle jesteśmy karmieni obietnicami, z których nic nie wynika". - Dlatego jestem przeciwny propozycji prezydenta Komorowskiego, żeby zwiększyć nasz budżet obronny, bo polskie państwo i armia dała wystarczająco dużo dowodów w ciągu kilkunastu ostatnich lat, że jesteśmy wiarygodni jako sojusznik i angażujemy się w największe operacje organizowane z inicjatywy amerykańskiej - powiedział Konarski. - Teraz piłeczka jest po stronie amerykańskiej i dobrze byłoby, żeby ten obiecany przez Obamę, na wsparcie sojuszników w Europie środkowo-wschodniej, 1 mld dolarów, co nie jest wielką sumą z punktu widzenia bezpieczeństwa regionu, stał się faktem jak najszybciej. Chodzi o to, żeby nie czekać na to miesiącami, tylko żeby decyzja została podjęta i przyjęta przez amerykański kongres. To dopiero będzie świadczyć o tym, że USA traktują Polskę i inne kraje regionu rzeczywiście jako partnera - dodał naukowiec. Ocenił też, że wizyta Obamy w Polsce nie zrobi żadnego wrażenia na Rosji, bo ta "patrzy na to, co Obama robi, a nie na to, co mówi". "W polityce jest tak, że wszyscy robią to, na co mogą sobie pozwolić. Rosja mogła sobie pozwolić na to, co zrobiła na Ukrainie, bo Putin, który jest politykiem bardzo inteligentnym i cynicznym, zna słabości NATO. Główną słabością NATO jest rozedrganie strategiczne i tożsamościowe. NATO nie ma dziś pomysłu, w jakim kierunku się rozwijać. Fundamentem jego dalszego istnienia jest stworzenie filarów, które pokazywałby główne cele i istotę tego sojuszu. A ja mam wrażenie, że to wszystko co się teraz dzieje na Ukrainie, jest w dalszym ciągu zaskoczeniem dla całego świata euroatlantyckiego". Pytany o zapowiedź Obamy zacieśnienia partnerstwa z Ukrainą, Gruzją i Mołdawią prof. Konarski stwierdził, że na takie pomysły jest już za późno. "To powinno było być zrobione znacznie wcześniej, jeszcze zanim prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zmarnował wszystko, co mógł zmarnować. Jakaś forma szukania wsparcia dla przemian prodemokratycznych w państwach oligarchicznych jest potrzebna, tyle, że dziś jest to dużo trudniejsze, bo Rosja pokazała, że jest państwem regulującym kwestie polityczne tylko ze swojego punktu widzenia". Ostrzeżenie wobec Rosji sformułowane przez Obamę, że odpowiedzią na jej kolejne prowokacje będą dalsze sankcje ze strony USA, nie będzie, zdaniem naukowca, skuteczne. - Albo się robi politykę rzeczywistych sankcji, albo wynajduje się inne instrumenty, żeby osiągać cele polityczne. Nie ma co mówić o sankcjach, tylko trzeba je stosować - stwierdził prof. Konarski. Obama składa drugą wizytę w Polsce, tym razem w związku z obchodami 25-lecia wolności. Amerykański przywódca rozmawiał we wtorek z prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Donaldem Tuskiem; potwierdził zaangażowanie swego kraju w bezpieczeństwo Polski. Razem z Komorowskim zapowiedzieli zwiększenie środków na obronność. Polski prezydent chce, by poziom finansowania polskich sił zbrojnych został podniesiony do 2 proc. PKB, a Barack Obama zapowiada 1 mld dolarów na wsparcie sojuszników Stanów Zjednoczonych w naszej części Europy.