Zdaniem informatorów gazety "wojna o katastrofę smoleńską" została wywołana celowo. "Czekają nas wybory do władz partii. Ludzie, których ostatnio prezes odsunął, chcą odzyskać wpływy" - twierdzi członek Rady Politycznej PiS. Wskazuje na grupę współpracujących z Kaczyńskim jeszcze w Porozumieniu Centrum. Określani mianem "Talibanu" z racji niechęci do zmian wizerunkowych w PiS, stracili na znaczeniu, gdy w kampanii lider partii zbliżył się do grupy "liberałów", m.in. Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyljusza. "Taliban wie, że wpływ na prezesa będzie miał tylko, gdy dojdzie do ostrej wojny z PO" - mówi inny polityk PiS. "Dla Kaczyńskiego wyjaśnienie katastrofy to idee fixe, więc starzy współpracownicy, wykorzystując, że Joasia jest na urlopie, a Poncyljusz w szpitalu, podgrzali emocje". "To najprawdopodobniej wynik wojny koterii w PiS wywołanej przez jastrzębie sfrustrowane świetnym wynikiem, jaki w kampanii wypracowała grupa o umiarkowanych poglądach" - ocenia prof. Wawrzyniec Konarski, politolog. Gazeta dowiedziała się też, że parlamentarny zespół ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, który przed kilkoma dniami powołali posłowie PiS (akcesu do niego jak dotąd nie zgłosili posłowie innych ugrupowań), choć formalnie nie ma takich uprawnień, będzie chciał przesłuchać m.in. premiera Donalda Tuska.