Rozmowy ostatniej szansy zbiegły się z debatą prezydencką w TVP, gdy oczy wszystkich obserwatorów życia politycznego były wpatrzone w ekrany telewizorów (prowadzący debatę powiedział, że oglądało ją ponad 6 mln widzów). Kilka kilometrów dalej od Woronicza, w Sejmie przy Wiejskiej, zupełnie po cichu, spotkało się pięć osób, od których miała zależeć przyszłość Zjednoczonej Prawicy. Jak słyszymy, nie była to gra polityczna, ale koalicja i rząd naprawdę wisiały na włosku. W spotkaniu wzięli udział: Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin, Mateusz Morawiecki, Jadwiga Emilewicz i Marcin Ociepa. Koalicja utrzymana Rozmowy trwały blisko dwie godziny. Zakończyły się w zasadzie w momencie wydania oświadczenia. Jak słyszymy, z efektu końcowego wszyscy mają być zadowoleni, choć rozwiązania kompromisowe mają to do siebie, że obie strony musiały ustąpić. Fakty są takie, że Zjednoczona Prawica zachowuje swój dotychczasowy status - a rozpadu koalicji obie strony najbardziej chciały uniknąć. Ustalono na razie ogólny zarys wydarzeń, które będą miały miejsce w najbliższym czasie. "Po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie" - czytamy w oświadczeniu. Wybory mają się odbyć wyłącznie w formie korespondencyjnej, a co za tym idzie, Porozumienie zagłosuje w czwartek za przyjęciem ustawy. Ta będzie jednak znowelizowana o rozwiązania zaproponowane przez Porozumienie. Szczegóły w przyszłym tygodniu Co ważne, szczegółów rozwiązania opisanego w oświadczeniu nie poznamy szybko. Szczegółowe rozstrzygnięcia i ustalenia mają być jeszcze dopracowane między stronami na początku przyszłego tygodnia. Z wypracowanego rozwiązania, jak słyszymy, zadowoleni są wszyscy. Wydaje się natomiast, że to Jarosław Gowin ugrał nieco więcej - wybory nie odbędą się w maju, a Polacy oddadzą głos wyłącznie korespondencyjnie w lepiej przygotowanych wyborach. Jarosław Kaczyński z kolei unika wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, a wybory odbędą się prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości, a podczas czwartkowego, prestiżowego głosowania, posłowie Porozumienia zagłosują tak jak on. Jedyna obawa polega na tym, że opozycyjni kandydaci, jak Małgorzata Kidawa-Błońska, mogą być zastąpieni mocniejszymi. Szczegółowe rozwiązania mają jednak zostać doprecyzowane, bo rozważa się też uniknięcie ponownego zbierania podpisów, więc obecni kandydaci zachowaliby swoje prawa. Reset w relacjach PiS-Porozumienie Kluczowa w rozmowach miała być kwestia konstytucyjności i zachowania ciągłości prezydentury. Jak słyszymy, zaprezentowanego późnym wieczorem rozwiązania "nikt podważyć nie może. Opozycja może marudzić, ale podważyć tego nie może". Ważne ma być też to, że będą to zupełnie nowe wybory, a nie przesunięcie terminu. Ma mieć to znaczenie również symboliczne, bo nowe wybory oznaczają reset również w relacjach między PiS a Porozumieniem. Wybory na przełomie czerwca i lipca Nowe wybory prezydenckie na pewno odbędą się przed 6 sierpnia, kiedy wygasa kadencja Andrzeja Dudy. Był to też nieprzekraczalny termin i kluczowy punkt rozmów. Koalicja rządząca liczy, że wybory uda się przeprowadzić jeszcze w czerwcu. Takie rozwiązanie ma być możliwe, jeśli szybko zadziała Sąd Najwyższy i Marszałek Sejmu. Jeśli procedury będą się przeciągać, wybory odbędą się w lipcu. Łukasz Szpyrka *** #POMAGAMINTERIA Na Farmie Życia w Więckowicach mieszka 10 osób z autyzmem. Żadna z nich nie jest samodzielna, wymagają wsparcia w codziennych czynnościach życiowych. Jeśli Farma nie przetrwa, alternatywą dla jej mieszkańców pozostaje szpital psychiatryczny, koniec czułej opieki, przywiązani pasami do łóżka stracą poczucie bezpieczeństwa, stracą swój dom. Możesz im pomóc! Sprawdź szczegóły >> W ramach akcji naszego portalu #POMAGAMINTERIA łączymy tych, którzy potrzebują pomocy z tymi, którzy mogą jej udzielić. Znasz inicjatywę, która potrzebuje wsparcia? Masz możliwość pomagać, a nie wiesz komu? Wejdź na pomagam.interia.pl i wprawiaj z nami dobro w ruch!