W poniedziałek w Moskwie ministrowie spraw zagranicznych Polski i Rosji: Radosław Sikorski i Siergiej Ławrow - przewodniczyli posiedzeniu Komitetu Strategii Współpracy Polsko-Rosyjskiej. Wcześniej odbyli rozmowę w cztery oczy. Ławrow zadeklarował, że strona rosyjska chce jak najszybciej zakończyć śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej i oddać Polakom wrak. Sikorski oświadczył, że trzyma za słowo szefa rosyjskiej dyplomacji, że Rosja podejmie wszystkie kroki, by jak najszybciej przekazać do Polski wrak samolotu Tu-154M. Zdaniem prezydenta, który w poniedziałek był gościem programu "Tomasz Lis na żywo" w TVP2, w postawie Rosji dotyczącej kwestii zwrotu wraku nastąpił "pewien postęp". Jak powiedział, do tej pory komunikat strony rosyjskiej był bowiem taki, że po zakończeniu własnego śledztwa strona rosyjska "rozważy" oddanie wraku. - Jeśli minister Ławrow mówi, że natychmiast po zakończeniu śledztwa wrak będzie zwrócony, to już jest jakiś niewielki, ale jednak postęp w sprawie. I na to liczę - powiedział Komorowski. Jednocześnie dodał, że zupełnie innym problemem jest, czy to usatysfakcjonuje stronę polską. Jednak zdaniem prezydenta trzeba się starać i niepotrzebnie nie eskalować sporu. Jak zauważył, na końcu zawsze liczą się efekty. - Liczę, że te efekty będą dobre - dodał prezydent. Zdaniem Komorowskiego starania państwa polskiego o to, aby wrak Tu-154M wrócił do Polski jako dowód ważny dla prokuratorskiego śledztwa są istotne. - Dlatego starają się wszystkie organy państwa polskiego (...), na wszystkich poziomach, by Rosjanom uzmysłowić, że przedłużanie się stanu rzeczy takiego, jak obecnie, że ten wrak tam jest, a nie w Polsce, może być szkodliwe z punktu widzenia relacji polsko-rosyjskich. Już szkodzi - powiedział. Jak dodał, taki stan rzeczy jest też trudny do zrozumienia dla opinii publicznych. Zadeklarował, że "w tym kontekście" w pełni rozumie ministra Sikorskiego, kiedy prosi szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton o poruszenie kwestii zwrotu wraku podczas szczytu UE-Rosja. Tydzień temu Sikorski poinformował, że na forum Rady ds. Zagranicznych UE poprosił szefową unijnej dyplomacji, aby podczas szczytu UE-Rosja formalnie została podniesiona kwestia potrzeby zwrotu wraku Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem. - Oczywiście zobaczymy, na ile będzie to skuteczne - zaznaczył Komorowski. Jak dodał, skuteczność tę będzie można ocenić po tym, czy wrak Tupolewa wróci do Polski "szybko, czy też po nieznanym terminie zakończenia śledztwa prokuratury rosyjskiej". Prezydent pytany był też, czy przedstawiciele władz, w tym on sam i premier Donald Tusk, wyrażali wystarczająco stanowczo myśl, że nie było w Smoleńsku zamachu. - Ja akurat nigdy nie pozostawiałem cienia wątpliwości, co uważam o teorii zamachu. Uważam to za teorię opartą na zerowych przesłankach i zerowych dowodach, szkodzącą i relacjom wewnętrznym w Polsce i relacjom zewnętrznym również - powiedział Komorowski. Dodał, że "sprawa śledztwa i oceny przyczyn katastrofy, to jest sprawa rządu". - Uważam, że gdzieś się chyba stało coś niedobrego, że w odpowiednim momencie po rozwiązaniu komisji ministra Millera, zabrakło takich głosów trzeźwych, fachowców, którzy mogliby toczyć tę polemikę z szalonymi głowami, ekspertami od nie wiadomo czego, którzy się w tej kwestii wypowiadali, byli zapraszani przez media, jako ciekawostka najpierw, a potem, jak się okazało, jako istotne źródło budowania polskiej wiedzy na temat katastrofy smoleńskiej - powiedział prezydent. Według niego, "zabrakło tutaj takiej twardej, konsekwentnej pracy na rzecz obrony stanowiska komisji Millera, przez samą komisję Millera i jej członków".