Odwołania do katastrofy smoleńskiej pojawiły się podczas dzisiejszych obchodów 77. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Były prezydent Bronisław Komorowski poproszony o komentarz do sprawy nie szczędził krytycznych słów. - Uważam to za element nieprzyzwoitości wobec środowisk kombatanckich przede wszystkim i wobec opinii publicznej - wyjaśniał na antenie TVN24. Jednocześnie przypomniał, że "próbowali się przed tym bronić" powstańcy warszawscy przed rocznicą wybuchu powstania warszawskiego. - Dzisiaj weteranów 1939 roku nie ma, więc się nie bronią - zaznaczył. - Polegli to są żołnierze, którzy walczyli z bronią w ręku i nie można ich zasług mieszać z innymi zasługami, to są dwa porządki (...). Nie należy mieszać tego z apelem ludzi, którzy zginęli w katastrofie lotniczej - podkreślił Komorowski. Nawiązał również do roli prezydenta Dudy, który w jego ocenie "powinien godzić, a nie dolewać oliwy do ognia". - Powinien to jakoś po cichu załatwić - zaznaczył. Były prezydent skrytykował również działania ekipy rządzącej. "U władzy jest duża grupa frustratów, którzy z różnych, także kalendarzowych, powodów nie wzięli udziału w wielkiej batalii o wolność Polski" - argumentował. Jak dodał, "ze względu na brak osiągnięć ludzie ci chcą zbrukać bohaterów, by nie mogli być wzorcem, albo ich całkowicie pominąć".