Do zmiany na stanowisku ministra ON doszło we wtorek w związku z publikacją raportu komisji Jerzego Millera ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Siemoniak zastąpił Bogdana Klicha, który złożył dymisję z zajmowanego stanowiska. W ocenie Komorowskiego wyzwania stojące przed Siemoniakiem wymagają "odwagi, zdecydowania, ale też umiejętności stabilizowania sytuacji" w armii. Jego zdaniem niezbędna jest "trudna reforma" systemu dowódczego polskich sił zbrojnych. W ocenie prezydenta polska opinia publiczna jest zainteresowana tym, by jak najszybciej rozwiązać problemy związane ze sprzętem, także lotniczym, do przewozu najważniejszych osób w państwie. Komorowski był pytany na czwartkowym briefingu czy przetarg na samoloty dla VIP-ów powinien był ogłoszony jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. W odpowiedzi podkreślił, że decyzja o zakupie nowych samolotów wiąże się z "problemem natury finansowej" i jest w gestii rządu. Zaznaczył jednak, że może wziąć na siebie "cząstkę odpowiedzialności za apelowanie przed wyborami o takie rozwiązanie". - Jestem absolutnie przekonany, że polska opinia publiczna jest zainteresowana tym, aby problemy sprzętu służącego do zaspakajania potrzeb państwa polskiego np. lotniczego sprzętu (...) była rozwiązana jak najszybciej. I mogę tego życzyć rządowi - podkreślił. Zdaniem prezydenta wszyscy Polacy mają absolutnie przekonanie, że musi być rozwiązana kwestia "likwidacji mozaiki sprzętowej, która dzisiaj funkcjonuje w 36. specpułku". W ocenie Komorowskiego bardzo poważnym problemem w wojsku jest też to, iż nie przeprowadzono reformy systemu dowódczego i szkolnictwa wojskowego. - Uważam, że te dwie reformy warto dzisiaj oceniać z punktu widzenia bolesnego doświadczenia, jakim jest wyznanie publiczne ministra obrony narodowej, że nie był informowany o tym, co się dzieje w 36. specpułku - podkreślił prezydent. - Ja z praktyki wiem, że to jest bardzo proste przy obowiązywaniu dzisiejszej zasady wynikającej z dzisiejszej struktury dowodzenia, w której jest omnipotentny sztab generalny, który jednocześnie dowodzi całością sił zbrojnych, jest planistą, planuje operacje wojenne i rozwój sił zbrojnych oraz jest najważniejszym elementem kontroli - zaznaczył Komorowski. - Nikt sam siebie nie skontroluje do końca rzetelnie - ocenił. Stąd - jak zaznaczył - jego stały postulat reformy systemu dowódczego tak, by cywilny minister obrony narodowej mógł dysponować zapleczem najpoważniejszym, jakim jest sztab generalny dowodzący intelektualnie, bo planujący rozwój sił zbrojnych, a z drugiej jednak strony istniejące odrębne "dowództwo strategiczne sił połączonych i dowództwo operacyjne do bieżących operacji". - Taka struktura w moim przekonaniu jest lepsza, także z punktu widzenia zapewnienia wiedzy i pozycji cywilnego ministra obrony narodowej - podkreślił prezydent. Przyznał, że to wymaga przeprowadzenia trudnej reformy, na co namawia środowiska polityczne i obecnego szefa resortu obrony. Komorowski był też pytany, czy jest prawdą, iż nie był entuzjastą powołania Siemoniaka na szefa MON. - Mogę zrobić szybki rachunek sumienia - nie przypominam sobie ani jednej tego typu myśli, już nie mówiąc o wypowiedzi z mojej strony. Więc odwrotnie - trzymam kciuki za powodzenie jego misji, podejmuje trudne wyzwania w trudnym momencie dla sił zbrojnych, które wymagają tyle samo odwagi, zdecydowania, ile umiejętności stabilizowania sytuacji w siłach zbrojnych, które dzisiaj są poddawane takiej ogromnej krytyce - powiedział Komorowski. Prezydent ocenił też, że z uznaniem należy się odnieść do decyzji Bogdana Klicha o podaniu się do dymisji. Zdaniem Komorowskiego, decyzja Klicha była podyktowana zmniejszeniem stopnia negatywnego zainteresowania resortem obrony narodowej. "Jak sądzę, wynika także ze stopnia zmęczenia polityka sytuacją istniejącą (...); ministrowie gdzieś na końcu są odpowiedzialni nie tylko za swoje własne decyzje, ale za decyzje swoich własnych poprzedników i to często w dosyć odległym horyzoncie czasowym" - podkreślił. Komorowski pytany, czy po publikacji raportu komisji ministra Jerzego Millera powinno dojść do kolejnych dymisji stwierdził, że raport nie powinien służyć rozliczaniu osób, ale wyeliminowaniu zagrożeń na przyszłość. - Prokuratura będzie oceniała osoby, prokuratura będzie mówiła, czy ktoś jest winien, czy nie. Za winy, a szczególnie za złamanie prawa, należy zawsze odpowiadać (....). Raport ministra Millera ma na celu wyeliminowanie zjawisk, które stały się przyczyną katastrofy i należy tak patrzeć na ten materiał - dodał. Prezydent wyraził nadzieję, że wszyscy są zainteresowani tym, żeby w Polsce i w Rosji wyeliminowano potencjalne źródła zagrożeń, jeśli chodzi o bezpieczeństwo lotów.