Jak dodała Trzaska-Wieczorek, prezydent podczas rozmowy z Cichockim i Bondarykiem zapoznał się z "bieżącymi ustaleniami związanymi z postępowaniem prowadzonym przez krakowską prokuraturę". Na trzy miesiące aresztowano 45-letniego pracownika naukowego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, który ma zarzut przygotowania zamachu bombowego w budynku Sejmu m.in. na prezydenta, premiera i członków rządu. Według prokuratury powodowały nim motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie. Na wtorkowej konferencji prasowej w centrali ABW z udziałem prokuratorów z Krakowa nie ujawniono personaliów podejrzanego. Według mediów jest to Brunon K. Kodeks karny przewiduje od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności dla tego, kto czyni przygotowania do przestępstwa "usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej". Inny zarzut dotyczy przygotowań do "eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii" - za co grozi do 3 lat więzienia. Według ustaleń ABW i prokuratury mężczyzna, zatrzymany 9 listopada, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Według prokuratury podejrzany nie należy do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Śledczy dotychczas nie ustalili, by miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Premier Donald Tusk ujawnił, że na ślad zatrzymanego 9 listopada mężczyzny naprowadziła prowadzona przez ABW szczegółowa analiza kontaktów Andersa Breivika, który w ubiegłym roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. Tusk wyraził uznanie dla ABW i prokuratury za wykrycie przygotowań do zamachu i zapobieżeniu mu. Powiedział, że o planach niedoszłego zamachowca został powiadomiony pod koniec października, a 9 listopada otrzymał informację o zatrzymaniu podejrzanego. Szefowa prezydenckiego biura prasowego informowała, że prezydent, podobnie jak premier, miał od kilkunastu dni informacje dotyczące tej sprawy.