Bronisław Komorowski, pytany o zarzuty pod adresem jego kancelarii odparł, że to "kompletne bzdury, na które trudno odpowiadać nie brudząc się". - Też mogliśmy liczyć ołówki, gdy obejmowaliśmy kancelarię po moich poprzednikach - mówił były prezydent. - Nie rozumiem, dlaczego próbuje się opluwać poprzedniego prezydenta i jego kancelarię? Chodzi o to, aby mieć amunicję do opluwania, a nie, aby jakieś zjawisko wyjaśnić czy zlikwidować - dodał. Jego zdaniem ataki te to "czarny PR", którego doświadcza od czasów kampanii wyborczej. Podkreślił jednak, że nie chce się rewanżować, bo byłoby to psuciem obyczajów w Polsce - dodał. Obecne władze Kancelarii Prezydenta chcą skierować do prokuratury doniesienie wobec poprzednich władz za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego. Główne zarzuty to m.in. przekroczenie uprawnień, poświadczenie nieprawdy i niedopełnienie obowiązków. Według audytu przeprowadzonego przez obecną KP w sprawie działania kancelarii za czasów Bronisława Komorowskiego, przyjęta od 24 maja do 6 sierpnia praktyka zatrudniania pracowników i przyznawania nagród była sprzeczna z jej możliwościami wynikającymi z planu finansowego. Z kolei z prezydenckiej willi z podwarszawskiego Klarysewa miały zniknąć przedmioty o szacowanej wartości 1,5 mln zł.