W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk poinformował o wszczęciu procedury odwołania Kamińskiego. Zgodnie z ustawą o CBA, musi uzyskać w tej sprawie opinię prezydenta, kolegium ds. służb specjalnych i sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Kolegium i speckomisja wydały już opinie pozytywne. Prezydent pisemnej opinii nie wydał; w rozmowie z dziennikarzami zapowiedział jednak, że wniosek premiera zaopiniuje negatywnie. Komorowski, pytany na konferencji prasowej, czy premier Tusk zdecyduje się odwołać Kamińskiego bez opinii prezydenta, zwrócił uwagę, że "nigdzie nie jest powiedziane, że musi być opinia na piśmie". Według marszałka, L. Kaczyński "wyraził już ustnie swoją opinię i wszyscy mogli ją usłyszeć, bo mówił o tym w środkach masowego przekazu". - Dał negatywną opinię o odwołaniu Kamińskiego, a negatywna opinia to opinia - dodał marszałek. Jak powiedział, to wystarczy do wdrożenia w życie decyzji premiera o zmianie szefa CBA. Komorowski przyznał, że należał do tego grona polityków PO, którzy namawiali Tuska do odwołania Kamińskiego z funkcji od razu po wyborach parlamentarnych w 2007 roku. - Były ku temu pełne przesłanki, ponieważ Kamiński wyraźnie powiedział przed wyborami, przy sprawie byłej posłanki Sawickiej, że teraz Polacy będą wiedzieli, na kogo głosować - przypomniał marszałek Sejmu. Według niego, Kamiński "ewidentnie funkcjonował, jako polityk konkretnego obozu politycznego, a nie szef instytucji antykorupcyjnej". Wtedy Mariusz Kamiński utracił cechy, o których mowa w ustawie o CBA, a które musi posiadać szef Biura - ocenił Komorowski.