Komorowski we wtorek rano w radiowych "Sygnałach Dnia" podkreślił, że Polska jest ważnym krajem wspólnoty międzynarodowej, zarówno europejskiej, jak i natowskiej. Jak dodał, dlatego będziemy brali udział w misjach zewnętrznych, ale "na miarę naszych realnych możliwości". Prezydent zauważył przy tym, że "Polska zdecydowanie odeszła od niedobrego pomysłu tzw. polityki ekspedycyjnej i kształtowania armii polskiej pod kątem głównie zadań poza obszarem natowskim". - Dzisiaj możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że kształtujemy armię nie pod kątem działań gdzieś na antypodach świata, ale pod kątem potrzeb obrony własnego terytorium i terytoriów innych krajów członków Sojuszu. Zadania zewnętrzne, takie jak Afganistan, Afryka Środkowa czy inne ewentualnie, to będą zadania dodatkowe - zaznaczył. We wtorek rząd ma zdecydować o wysłaniu do prezydenta wniosku o użycie polskich żołnierzy w nowej misji doradczej, a nie bojowej w Afganistanie. Wniosek o użycie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w misji "Resolute Support" zakłada wysłanie do 150 żołnierzy i pracowników wojska na pierwsze półrocze 2015 roku. Komorowski zwrócił uwagę, że 150 Polaków pojedzie jako instruktorzy armii afgańskiej. Podkreślił, że będzie to nasz kraj kosztowało o wiele mniej niż operacja wojskowa w Afganistanie, która kosztowała parę miliardów złotych. - To były te miliardy, które mogły być wydane na modernizację techniczną polskich sił zbrojnych pod kątem naszych potrzeb obronnych, a zostały wydane, w moim przekonaniu, bez wystarczającego uzasadnienia, jeśli chodzi o sumę na operacje na antypodach świata - ocenił prezydent. Komorowski pytany był też o sytuację na wschodzie Ukrainy. Jak powiedział, mamy teraz tam "do czynienia z taką pauzą strategiczną", która jest pewnym zamrożeniem konfliktu. Ale - jak mówił - w każdej chwili ten konflikt może być ponownie odmrożony, jeśli będą takie interesy rosyjskie. Być może jednak w czasie "tego uspokojenia względnego" uda się uzyskać jakieś elementy natury politycznej, do tego dąży świat zachodni - zaznaczył Komorowski. Wyraził przy tym potrzebę dalszego wspierania Ukrainy na drodze reform: samorządowej, systemu ekonomicznego, własnego systemu obronnego. Prezydent przekonywał, że cały świat stoi na stanowisku prawa Ukrainy do niepodległości i nienaruszalności integralności terytorialnej. Komorowski zachęcał także podczas wywiadu do wspólnego świętowania 11 listopada. Pytany o apele, by tego dnia nie składał kwiatów przed pomnikiem Romana Dmowskiego, powiedział, że należy uznać za równoprawne tradycje obozu narodowego, który wtedy, w 1918 roku, odegrał ogromną rolę w budzeniu świadomości narodowej, aspiracji państwowych, odzyskiwaniu niepodległości. Prezydent ocenił, że ten, kto tego nie rozumie, po prostu nie zna historii Polski. To nie znaczy, że wszyscy mamy mieć takie same sympatie, utożsamiać się z tym samym obozem - mówił Komorowski. Dodał, że on i jego rodzina mają tradycje konserwatywno-piłsudczykowskie. Ale - jak podkreślił - szanuje i lewicowe tradycje niepodległościowe i prawicowe. Wczesnym popołudniem, podobnie jak w dwóch poprzednich latach, ulicami Warszawy przejdzie marsz "Razem dla Niepodległej" z udziałem prezydenta. Trasa marszu przebiegać będzie ulicami: Królewską, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, i Alejami Ujazdowskimi. Komorowski złoży kwiaty przed pomnikami zasłużonych dla niepodległości. Na tym polega zamysł, aby uczyć się wzajemnie szacunku dla odmiennych tradycji rodzinnych, odmiennych tradycji środowiskowych, a nie wypychać się nawzajem - konkludował prezydent.