"Stanąłem w obliczu jakiegoś zjawiska, które jest dla mnie wyjątkowo bolesne. Wszystkie oskarżenia kierowane pod moim adresem wydają mi się być głęboko niesprawiedliwymi i nieuzasadnionymi" - powiedział prezydent na poniedziałkowej konferencji prasowej w Pułtusku, pytany o nieobecność na pogrzebie ostatniego prezydenta na uchodźstwie. Na pogrzebie Kaczorowskiego była pierwsza dama Anna Komorowska. Kancelarię Prezydenta reprezentował jej szef Jacek Michałowski. Był to powtórny pochówek ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie. "To było uzgodnione" Jak podkreślił Komorowski, zostało uzgodnione, że "reprezentacja państwa ma być na takim właśnie poziomie - szef Kancelarii Prezydenta". "Moja żona była w czasie tych smutnych uroczystości, związanych ze skutkami błędu popełnionego przy identyfikacji ciał, głównie dlatego, by zrealizować naszą potrzebę pokazania w sposób szczególny emocji łączących nas z panią Karoliną Kaczorowską" - zaznaczył Komorowski. Komorowski zapewnił, że jego kancelaria, tak jak kancelaria premiera, udzielały wszechstronnej pomocy i działały zgodnie z oczekiwaniami rodziny Kaczorowskiego. "Rozmawiałem z panią Karoliną (Kaczorowską), wielokrotnie rozmawiałem z pełnomocnikiem rodziny i była dla mnie jasność, że chcemy zachować jako dominującą w pamięci polskiej klimat i atmosferę pożegnania sprzed 2,5 roku" - mówił prezydent. Ciało ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie złożono w Panteonie Wielkich Polaków Świątyni Opatrzności Bożej w stołecznym Wilanowie. Był to ponowny pochówek ostatniego prezydenta na uchodźstwie, zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Na skutek błędnej identyfikacji zwłok jego ciało przez dwa i pół roku spoczywało na Powązkach, w grobie innej ofiary katastrofy.