Sikorski w sobotę zamieścił na twitterze wpis: "warto wyciągnąć lekcję także z tej narodowej katastrofy", do którego dołączył link do strony internetowej www.powstanie.pl. Autorzy tej strony nazywają się "przeciwnikami kultu sprawców Powstania Warszawskiego". Na stronie można przeczytać m.in.: "Ciągle pozostaje niezwykle trudnym dotarcie do świadomości społecznej, że Powstanie Warszawskie posiadało dwa aspekty. Z jednej strony niebywałego bohaterstwa Powstańców i poświęcenia ludności cywilnej - z drugiej strony kompromitującego braku wyobraźni politycznej, nieodpowiedzialności i ignorancji zawodowej pomysłodawców Powstania - bo nie można ich nazywać dowódcami. Prawda jest taka, że żołnierze AK zaufali przywódcom Powstania, że poprowadzą ich do zwycięstwa, czyli pokonania garnizonu niemieckiego w Warszawie - a ci poprowadzili ich do z góry zaplanowanej klęski". Zdaniem Komorowskiego, wpis Sikorskiego został umieszczony "absolutnie nie w porę" i dla niego osobiście był to "nieprzyjemny moment". Prezydent podkreślił, że sam pochodzi z rodziny, w której wiele osób było żołnierzami Armii Krajowej. Zaznaczył też, że został wychowany w duchu ogromnego szacunku dla poświęcenia i bohaterstwa powstańców warszawskich. Podkreślił jednak, że nie oznaczało to całkowicie bezkrytycznego podejścia do kwestii wybuchu Powstania Warszawskiego. Powiedział, że w jego domu, właśnie z powodu bliskości tematu, toczyła się ożywiona dyskusja dotycząca tego zrywu. Komorowski oświadczył, że nie jest przeciwko dyskusji o sensie, stratach powstania, ale - jednocześnie zastrzegł: "ważne, w jaki sposób ta dyskusja i w jakim momencie się toczy". - Każdy taki wpis powinien być poprzedzony jakąś refleksją, czy kogoś tym się nie zrani - zaznaczył prezydent. Jak dodał, szczególnie chodzi o osoby, które brały udział w powstaniu i jest to dla nich powodem do dumy.