Wałęsa zwrócił się w liście do Komorowskiego o pilne zbadanie i wyjaśnienie aktualnych działań polityków PiS. Jak wyjaśnił, napisał do marszałka w związku - "z licznymi agresywnymi wypowiedziami medialnymi znanych opozycyjnych polityków polskich" w ostatnich tygodniach. Były prezydent postuluje "pilne zbadanie i wyjaśnienie w trybie prac sejmowych aktualnych (...) działań polityków PiS w oparciu o badania dokonane przez gen. Edwarda Wejnera w jego książce Wojsko i politycy bez retuszu". Komorowski podkreślił w środę wieczorem w TVN24, że "sugestie i uwagi byłego prezydenta, a szczególnie prezydenta Wałęsy należy traktować z szacunkiem" i on je tak traktuje. Dodał, że przekazał list Wałęsy członkom Prezydium Sejmu. Marszałek podkreślił jednak, że "nie widzi specjalnie możliwości działania w trybie prac sejmowych w kwestiach już raczej natury historycznej". Dodał, że "niepokojące sugestie, ruchy wojsk czy Jednostek Nadwiślańskich nie znalazły nigdy potwierdzenia w działaniach żadnych organów władzy państwowej, także wtedy gdy prezydenturę pełnił Lech Wałęsa". Komorowski zaznaczył, że w tej kwestii "trudno oczekiwać od parlamentu jakiś działań politycznych". Marszałek uważa, że list Wałęsy to "być może próba zwrócenia uwagi, na to że być może są jakieś niepokojące przejawy mentalności, ale nie od badania mentalności jest parlament". W liście do Komorowskiego Wałęsa podkreślił, że nie można "dopuścić do próby przygotowania podobnych działań, jakie opisywał generał Wejner". Pod koniec listopada "Dziennik" napisał, że były prezydent chce, by powstała sejmowa komisja śledcza i sprawdziła informacje zawarte w książce gen. Edwarda Wejnera. Według Wałęsy, komisja powinna zbadać, jaką rolę w czasie "nocy teczek" odgrywali b. szef MSW Antoni Macierewicz, b. premier Jan Olszewski oraz bracia Jarosław i Lech Kaczyński Gen. Wejner - napisał "Dziennik" - to b. dowódca Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych. Został zdymisjonowany w 1992 r. przez Macierewicza. Według generała, szykowano wtedy zamach stanu. W pełnej gotowości bojowej były jednostki nadwiślańskie oraz GROM. Sprawdzano także lądowiska dla helikopterów wokół Belwederu. To właśnie tam, zdaniem generała, Lech Wałęsa miał zostać zatrzymany. Jednak wcześniej ówczesny prezydent pojechał do parlamentu, gdzie rozpoczęła się debata nad rządem Olszewskiego i procedurą jego odwołania. Spowodowało to, że do zamachu stanu i aresztowania Wałęsy nie doszło. Komorowski dodał, że zna książkę gen. Wejnera ale sama książka "nie może być jeszcze podstawą do żadnych działań politycznych dzisiaj". Z kolei szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, komentując list Wałęsy, powiedział, że "obawia się, iż wśród państwa Wałęsów pomroczność jasna stała się chorobą bardzo częstą". Według Gosiewskiego, z listu wynika, że "prezydent Lech Wałęsa trochę nie rozumie rzeczywistości, w której się znajduje".