W czwartek Poroszenko zaproponował UE przysłanie do jego kraju misji, która przyłączyłaby się do prac wojskowego tzw. Wspólnego Centrum Kontroli i Koordynacji działań w objętym konfliktem z separatystami prorosyjskimi Donbasie. Ukraiński prezydent poinformował także szefa Rady Europejskiej, że Ukraina podjęła decyzję, iż zwróci się do ONZ o przysłanie do wschodnich obwodów kraju i na granicę z Rosją kontyngentu pokojowego. Kijów uważa, że w ramach takiego kontyngentu na Ukrainę mogłaby przybyć misja policyjna UE. - Polska powinna popierać ideę, o której mówi prezydent Poroszenko - ideę zaangażowania wojsk rozjemczych ONZ, ale pamiętając jednocześnie, że wejście wojsk rozjemczych ONZ ma wtedy sens, jeśli jest rozejm - powiedział w piątek prezydent Bronisław Komorowski w TVN24 BiŚ. Dodał, że podobnie w przypadku misji policyjnej, "trudno sobie wyobrazić, by była zgoda wszystkich krajów UE na misję tego typu, jeśli tam się toczą działania wojenne". - Więc niewątpliwie zadanie numer jeden to jest doprowadzenie do wejścia w życie rozejmu. Choćby nawet tego ograniczonego, ale jednak - zaznaczył Komorowski. Podkreślał jednocześnie, że Polska "powinna zajmować stanowisko wspierania Ukrainy także w dążeniu do uzyskania takiego mandatu ONZ-owskiego dla działań rozjemczych czy unijnych". Na uwagę o obecności Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i możliwości zawetowania takiego pomysłu, prezydent odparł: "Właśnie, (...) trzeba mieć świadomość ograniczeń możliwości wdrożenia w życie takiej słusznej ukraińskiej idei". Prezydent pytany był również o swą niedzielną wizytę w Kijowie. Komorowski - na zaproszenie Poroszenki - weźmie udział w obchodach 1. rocznicy Majdanu. Komorowski powiedział, że oprócz udziału w uroczystościach z tej okazji, będzie rozmawiał m.in. z ukraińskim prezydentem. Podkreślał, że trzeba rozmawiać o scenariuszu pozytywnym, "na wypadek wykonania ograniczonego, ale wykonania rozejmu z Mińska". Jak mówił, ten scenariusz oznaczałby moment zasadniczy dla głębokiej reformy państwa ukraińskiego. Komorowski: Jedność jest siłą Zachodu - Ale też oczywiście trzeba rozmawiać o tym scenariuszu możliwym złym, czarnym, jakim będzie niewykonanie porozumienia o rozejmie. I do tych scenariuszy trzeba będzie budować nie tyle polską reakcję, ile polską rolę w oddziaływaniu na całość świata zachodniego" - wskazywał Komorowski. Ocenił, że powinno to być działanie nacelowane przede wszystkim na jedność świata zachodniego - nie tylko Europy, ale i Stanów Zjednoczonych - wobec Ukrainy. Zdaniem prezydenta, siłę Zachodu można opisać trzema czynnikami; jednym z nich powinna być jedność świata zachodniego. Według Komorowskiego, w tej kwestii Polska - jako członek UE i NATO - może mieć rolę do odegrania. "Można np. spróbować doprowadzić do tego, by instytucje europejskie świadomie doprowadziły do takiej konferencji, trochę demonstracji jedności świata zachodniego. Oczywiście - zachowując pewien umiar, jeśli chodzi o formułowanie zadań" - powiedział Komorowski. Jako drugie źródło potęgi świata zachodniego, często niedoceniane, Komorowski wymienił potęgę ekonomiczną. - Warto pamiętać o tym, że gospodarka rosyjska tak naprawdę jest wielkości gospodarki (...) włoskiej. Nie jest większa. A suma gospodarki świata zachodniego i Europy całej to jest wielokrotność gospodarki rosyjskiej - podkreślił. W opinii Komorowskiego, Europa powinna więc "odważniej używać" swej potęgi ekonomicznej. "Na Kremlu to słyszą i traktują jako opcję dla siebie gorszą" - Dopiero trzeci etap, obszar, to jest, uważam wart do rozważenia na bardzo serio - jakaś forma wspierania Ukrainy w zwiększaniu jej zdolności do obrony własnego terytorium - powiedział Komorowski. Jak mówił, warto się nad tym zastanawiać; zwrócił uwagę, że w USA już toczy się dyskusja. - Uważam, że w Polsce też nie powinniśmy popełniać błędu zamykania tego tematu. Bo jak temat jest, możliwość wisi w powietrzu wzmacniania odporności obronnej Ukrainy, to i na Kremlu to słyszą i traktują jako opcję dla siebie gorszą - podkreślił Komorowski. Prezydent ocenił, że poprzez te trzy obszary Zachód może pokazać Rosji, że jeśli nie będzie respektowała porozumienia z Mińska o zawieszeniu broni, to będzie płaciła coraz większą cenę za własną politykę agresywną wobec Ukrainy. 12 lutego w Mińsku tzw. czwórka normandzka - Niemcy, Francja, Rosja i Ukraina - uzgodniła zawarcie nowego porozumienia pokojowego na wschodniej Ukrainie; poprzednie zawarte we wrześniu ubiegłego roku, także w stolicy Białorusi, nie przetrwało. Zgodnie z drugim porozumieniem mińskim od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni. Jednak prorosyjscy separatyści, którzy od dłuższego czasu nacierali na miasto Debalcewe w okręgu donieckim, oznajmili, że ustalenia te nie dotyczą tego będącego ważnym węzłem komunikacyjnym miasta, które rebelianci uznali za swoje "terytorium wewnętrzne". Ukraińska armia poinformowała, że co najmniej 90 ukraińskich żołnierzy zostało jeńcami, a 82 zaginęło w Debalcewe po wycofaniu się z tego miasta ukraińskich sił.