By konwencja weszła w życie, musi być ratyfikowana przez prezydenta. - Będą rozważał wszystkie warianty, ale jak dostanę ją na biurko - mówił Bronisław Komorowski. Podkreślał, że najważniejsza będzie zgodność konwencji z polską konstytucją. Prezydent nie wykluczył, że dokument będzie np. skierowany do Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiedział, że - ze względu na emocje - konwencja wymaga przyjrzenia się argumentom obu stron sporu. Z jednej strony prezydent bronił "antyprzemocowego" przesłania konwencji: -Trudno sobie wyobrazić, że Polska zarobi na opinię kraju, który nie chce przeciwdziałać przemocy przeciwko kobietom. To byłoby hańbiące Polskę - mówił. Zastrzegł, że większość Polaków sprzeciwia się przemocy domowej. Z drugiej strony prezydent przywołał opinie krytyków konwencji - w tym Kościoła i profesora Andrzeja Zolla. -Tym zastrzeżeniom trzeba się przyjrzeć - mówił w wywiadzie dla TVN24 Bronisław Komorowski. Prezydent nie jest zobowiązany, w jakim terminie ma podjąć decyzję ws. losów konwencji.