Komorowski jest jednym z dwóch - obok szefa MSZ Radosława Sikorskiego - kandydatów w partyjnych prawyborach prezydenckich w Platformie Obywatelskiej. Zdaniem Komorowskiego prawybory mogą służyć PO do doprecyzowania stanowiska w tych właśnie, ważnych dla społeczeństwa sprawach. Komorowski jest też przekonany, że ten, kto przegra prawybory zacznie współpracę z konkurentem w prawdziwym starciu o prezydenturę. - Byłem, jestem i zawsze będę za życiem. To oznacza, że zawsze byłem przeciwko karze śmierci, byłem zawsze przeciwko aborcji na życzenia, byłem i jestem za in vitro, jestem przeciw eutanazji, będę za testamentem życia - zadeklarował w piątek Bronisław Komorowski. Dodał, że swoje poglądy wypowiedział "drukowanymi, dużymi literami" i oczekuje, że jego konkurent w prawyborach także powie, jakie ma w tych kwestiach poglądy. - Nie po to, żeby go przyłapać na różnicy, tylko po to, abyśmy razem w ten sposób budowali wspólny punkt widzenia PO jako całości - wyjaśnił dziennikarzom. Podczas spotkania z działaczami PO w Krakowie Komorowski ocenił, że o sprawach, które już teraz są "chowane pod sukno nerwowo" można w ramach prawyborów rozmawiać, np.o in vitro. Według marszałka wypracowanie kompromisu w sprawie in vitro jest możliwe. - Można szukać rozwiązań - mówił. - Musi być to mechanizm dający komfort niezabijania. Nie ma zgody z mojej strony na żadne ograniczania metody in vitro z punktu widzenia jej skuteczności . 20 proc. młodych małżeństw ma problemy z posiadaniem dzieci - dodał. Według marszałka metoda in vitro jest skuteczna w 1/3 przypadków, a chęć sprowadzenie jej skuteczności do 3 proc. czy do zera "jest nieuczciwa i głęboko niechrześcijańska". Komorowski podkreślił, że nie można do tej kwestii podchodzić ideologicznie, ale trzeba o niej rozmawiać jak o sprawie do rozwiązania. Komorowski ocenił, że prawybory to dla Platformy to wielkie ryzyko i wyzwanie, ale też gigantyczna szansa dla tej partii i całej polskiej sceny politycznej. Podkreślił, że jeśli eksperyment PO się uda, "to być może stworzymy nową jakość w polskim życiu politycznym obowiązującą innych". W ocenie marszałka trudno w prawyborach konkurować na same uśmiechy i komplementy. - Gdzieś trzeba pokazywać różnice. To zawsze jest z kolei zachętą dla innych, żeby te szpary pokazywane dla odróżnienia rozpychać do niebotycznych rozmiarów, prawie że przepaści - zaznaczył. Podkreślił, że "tych przepaści w obszarze PO nie ma". - Ale jako środowisko musimy uważać, aby nie przyczynić się do pogłębienia naturalnych różnic ujętych we wspólną ramę jednej partii, nie dopuścić do utworzenia skrzydeł - zaznaczył Komorowski. - To od nas wszystkich będzie zależało, czy ten wielki eksperyment dojdzie szczęśliwie do końca. Do końca, który na pewno - chciałem wyrazić moją głęboką wiarę w to - będzie wyglądał tak, że ten, który przegra, pewnie pogratuluje temu, który wygra, i zadeklaruje, że będzie razem pracować w następnych, już prawdziwych wyborach, a nie prawyborach, walcząc o gigantyczną szansę, jaką jest zdobycie nie żyrandola w Pałacu Prezydenckim, ale zdobycie władzy istotnej - podkreślił marszałek.