Wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Piesiewicza złożyła prokuratura, która chce zarzucić senatorowi popełnienie przestępstw opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia. Na porannym posiedzeniu senatorowie komisji regulaminowej podkreślili, że obecnie nie ma podstaw do uchylenia Piesiewiczowi immunitetu, a wniosek prokuratury jest "przedwczesny". Według Piotra Andrzejewskiego (PiS) wniosek prokuratury jest przedwczesny, gdyż parlamentarzyście można uchylić immunitet, gdy będzie przeciwko niemu sporządzony akt oskarżenia. - W tej sprawie tego jeszcze nie wiadomo i nie można zbyt pochopnie (...) wyprzedzać finału postępowania - powiedział senator. Andrzejewski wskazał, że "ci, którzy szantażowali senatora, są w fazie bardzo odległej od postawienia zarzutów", więc "mają interes tak pokierować materiałem dowodowym, żeby obciążyć Piesiewicza a siebie oczyścić". Także według Mieczysława Augustyna (PO) prokuratura zbyt pochopnie wystąpiła do Senatu o uchylenie Piesiewiczowi immunitetu. Senator zaznaczył, iż obecnie toczy się sprawa i jeśli w jej wyniku zostaną wykazane dowody na posiadanie narkotyków przez Piesiewicza, "to będzie złożony wniosek o uchylenie mu immunitetu i nie będziemy mieli wątpliwości jak postąpić". - Gdybyśmy dzisiaj uchylili immunitet senatorowi, do opinii publicznej poszedłby sygnał: winien jest przede wszystkim Piesiewicz - zaznaczył. Na posiedzeniu komisji zastępca prokuratora generalnego Jerzy Szymański i Dariusz Korneluk z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi postępowanie, podtrzymali swój wniosek, choć - jak podkreślili - podzielają wątpliwości komisji. Szymański powiedział, że podziela wyrażone przez senatorów wątpliwości, jednak - jak podkreślił - "realia tej sprawy wskazują wyraźnie, że na tym jej etapie trzeba wykonać określone czynności w stosunku do sen. Piesiewicza, czyli przesłuchanie". Wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy. Piesiewicz powiedział wówczas, "Wprost", że sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. "Złożyłem pismo do marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem" - mówił tygodnikowi senator PO. Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz zażywał narkotyki. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE"; Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. "To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa" - mówił "SE". W konsekwencji wniosku prokuratorskiego senator Piesiewicz sam zrzekł się immunitetu, jednak senacka komisja regulaminowa zwróciła się do niego o wyjaśnienia a potem także o uściślenie swojego oświadczenia. Piesiewicz zgodnie z prośbą komisji wysłał list z wyjaśnieniami swojej decyzji lecz samego oświadczenia nie uzupełnił. Zdaniem senatorów z poufnego listu Piesiewicza do członków komisji wynikało, że Piesiewicz po przeanalizowaniu stanu prawnego postanowił wycofać swoją zgodę i pozostawić decyzję w tej sprawie Senatowi.