- Unia Europejska jest budowana na wspólnych wartościach zapisanych w traktacie, a te wartości polegają także na przestrzeganiu prawa. Zapewnienie przestrzegania praworządności jest kolektywnym zadaniem instytucji unijnych i wszystkich państw członkowskich - mówił wiceszef KE. - Polskie władze będą teraz miały czas na udzielenie odpowiedzi - dodał Timmermans. - Komisja Europejska nie chce angażować się w debatę polityczną w Polsce - wyjaśniał Timmermans, zaznaczając jednocześnie, że KE chce "zachęcić Polskę do postępów" i ma zamiar kontynuować dialog z polskimi władzami na podstawie przyjętej opinii o praworządności w Polsce.- Polski rząd nie podjął konkretnych działań - tłumaczył wiceszef KE. - Nie kontaktowałem się z prezesem PiS, rozmawiałem z premier i szeregiem ministrów - zapewnił Timmermans, odpowiadając na pytanie jednej z dziennikarek. Wiceszef KE podkreślił, że nie zgadza się z zarzutami, że procedura ochrony praworządności jest poza traktatami UE. - Komisja Europejska jest strażnikiem unijnych traktatów - dodał. Szymański: Zachowujemy gotowość Wiceszef MSZ Konrad Szymański po opinii KE powiedział: "zachowujemy gotowość do konsultacji scenariuszy antykryzysowych, ale to nie oznacza, że możemy zgodzić się na każde szczegółowe rozwiązania". - Mamy zbieżne intencje - i rząd, i KE chce uzdrowienia sytuacji wokół TK. Chcemy jednak rozwiązać kryzys z powodu odpowiedzialności za państwo, a nie rekomendacji instytucji międzynarodowych - mówił PAP wiceszef MSZ Konrad Szymański. Przedstawimy rozwiązania poszczególnych problemów - dodał. - Odnoszę wrażenie, że KE usztywniła swoje stanowisko pod wpływem Komisji Weneckiej, która była konsultowana w tej sprawie w ostatnich dniach. Szkoda, bo była realna szansa na dalsze zbliżenie stanowisk - ocenił wiceminister SZ. - Mamy zbieżne intencje; tak rząd, jak i KE chce uzdrowienia sytuacji wokół TK, tak w zakresie publikacji, nominacji, jak i zmian ustawowych. Chcemy jednak rozwiązać ten kryzys z powodu odpowiedzialności za państwo, a nie z uwagi na rekomendacje instytucji międzynarodowych. Dlatego bez względu na opinię KE przedstawimy własne rozwiązania poszczególnych problemów - zaznaczył Szymański. Rozmowa ostatniej szansy Komisja Europejska od stycznia prowadzi z Polską dialog w ramach procedury ochrony praworządności. We wtorek wieczorem doszło do rozmowy telefonicznej wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa z premier Beatą Szydło, ale nie przyniosła ona przełomu. Szydło miała poinformować o propozycji kompromisu zakładającej m.in. stopniowe wprowadzanie do TK trzech sędziów prawidłowo wybranych przez poprzedni parlament, a także publikacji niektórych wyroków Trybunału. Procedura Po przyjęciu opinii na temat stanu praworządności polskie władze powinny się do niej ustosunkować. Procedura ochrony państwa prawa przewiduje, że powinno to nastąpić w ciągu dwóch tygodni. Jeżeli wskazane problemy nie zostałyby rozwiązane, to kolejnym etapem procedury jest wydanie przez KE zaleceń z określonym terminem rozwiązania konkretnych problemów. Ostatecznym rozwiązaniem jest wniosek do Rady UE (przedstawicieli państw członkowskich) o stwierdzenie naruszeń zasad państwa prawa, zgodnie z artykułem 7. unijnego traktatu. Artykuł ten pozwala też nałożyć sankcje na kraj łamiący zasady praworządności. Jednak premier Węgier Viktor Orban już zapowiedział, że jego kraj nie zgodzi się na ukaranie Polski. Spór o Trybunał Spór o Trybunał Konstytucyjny ciągnie się już od prawie roku. Rozpoczął się od powołania pięciorga sędziów, w tym dwojga "awansem" przez sejmową koalicję PO-PSL, w miejsce tych, którym kadencja kończyła się w grudniu, czyli już po wyborach parlamentarnych w grudniu. TK uznał podstawę prawną umożliwiającą takie rozwiązanie za niekonstytucyjną. Wcześniej jednak PiS powołał pięciu sędziów "od nowa": dwoje weszło w skład TK i orzeka, a troje nie zostało dopuszczonych do orzekania przez prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, który argumentuje, że zostali oni powołani na miejsca już obsadzone. Z kolei prezydent Andrzej Duda odmówił odebrania ślubowania od trzech sędziów wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. Jak twierdzi opozycja - wybranych prawidłowo. Jak twierdzi rząd - wybranych z "wadą prawną". Kolejna oś sporu dotyczy ustawy o TK z 22 grudnia 2015 r. Nie miała ona vacatio legis, więc weszła w życie od razu. Trybunał 9 marca 2016 r. orzekł, że jest ona niezgodna z konstytucją w kluczowych punktach, jednak rząd nie opublikował tego wyroku, argumentując, że TK nie zastosował się do tejże ustawy. Krytycy postępowania rządu wykazują, że ustawa miała na celu sparaliżowanie TK i w takiej sytuacji TK nie miał obowiązku się do niej zastosować. Rząd z kolei opiera się na domniemaniu konstytucyjności każdej ustawy. Pat trwa.