Komisja etyki zajmowała się lipcową wypowiedzią Pawłowicz dla Polskiej Agencji Prasowej. Posłanka odnosiła się do wówczas do poprzedniej kary - upomnienia, którą komisja etyki ukarała ją za to, że komentując w mediach spot wyborczy PO z udziałem Władysława Bartoszewskiego apelującym o udział w eurowyborach, powiedziała: "Jest to pastuch słabej klasy. Niech pastuch się schowa i nas nie poucza". - Siedzi w fotelu jak przed egzekucją na krześle elektrycznym i to już chyba po wykonaniu wyroku, bo wszystkie światła jakieś pogaszone dziwnie - mówiła też Pawłowicz.Pawłowicz komentując decyzję komisji powiedziała wtedy PAP, że nie wycofuje się z "żadnego swojego słowa" o Bartoszewskim, ani nie żałuje swojego zachowania na posiedzeniu Sejmu. - Głęboko lekceważę jej (komisji etyki) postanowienia. Ona ma na celu jedynie gnębienie opozycyjnych posłów - oświadczyła. Za te słowa ukarano w środę posłankę. Wiceszefowa komisji Elżbieta Witek (PiS) poinformowała w środę, że komisja zdecydował o ukaraniu posłanki zwróceniem uwagi. Zaznaczyła, że sama była temu przeciwna. Pawłowicz nie stawiła się na posiedzeniu komisji; powiedziała, że nie zamierza się odwoływać od jej decyzji. - Mam nadal głęboko w nosie wszelkie działania komisji, uważam, że powinno się ją zlikwidować - podkreśliła posłanka. Komisja za naruszenie zasad etyki poselskiej może ukarać posła upomnieniem, zwróceniem uwagi lub naganą. Na odwołanie od decyzji komisji poseł ma dwa tygodnie.