Czytaj więcej w raporcie specjalnym18 września w wyniku zapłonu i wybuchu metanu w rudzkiej kopalni zginęło 20 górników, a ponad 30 zostało rannych. Komisja już wcześniej, na podstawie wielu analiz i opinii ekspertów, ustaliła, że do tragedii przyczyniły się zaniedbania - urządzenia elektryczne były niesprawne, a wentylacja niewystarczająca. Jak powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Jolanta Talarczyk, ostatnie posiedzenia komisji nie przyniosły już istotnych zmian dotyczących oceny przyczyn katastrofy - komisja potwierdziła ustalenia ekspertów dokonane już w pierwszych dniach po wypadku. - Nie byłoby tragedii, gdyby wszystkie urządzenia elektryczne były sprawne, a metan nie gromadził się w chodnikach przyścianowych. Wentylacja okazała się niewystarczająca do zmieniającej się sytuacji w zakresie zagrożenia metanowego, a stan niektórych kabli był fatalny - powiedziała rzeczniczka. Mimo wielu ekspertyz i analiz eksperci nie wskazali jednoznacznie urządzenia, które zainicjowało zapłonu metanu. Wiele wskazuje na to, że mógł to być jeden z kabli. W pracach 21-osobowej komisji uczestniczyli eksperci z jednostek naukowych i badawczych, a także przedstawiciele prokuratury, Państwowej Inspekcji Pracy, central górniczych związków zawodowych, Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego i Najwyższej Izby Kontroli. Komisja spotkała się w sumie na dziewięciu posiedzeniach. Jej członkowie mogą jeszcze składać wnioski odrębne do końcowego sprawozdania. Żeby nie dochodziło do podobnych katastrof w przyszłości, komisja sformułowała wnioski, które skierowano do spółek węglowych, jednostek ratownictwa górniczego oraz instytucji naukowo-badawczych. Wskazano również na potrzebę zmiany niektórych przepisów. - Uznano m.in. za konieczne opracowanie nowych zasad techniczno-eksploatacyjnych dla ścian metanowych. Natomiast modyfikacje prawa geologiczno-górniczego powinny zawierać regulacje m.in. w sprawie kar dyscyplinarnych wobec pracowników zakładów górniczych - powiedziała Talarczyk. Na podstawie wniosków komisji dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach przygotuje orzeczenie w sprawie ukarania osób odpowiedzialnych za stwierdzone nieprawidłowości. Będzie ono przygotowane w ciągu kilku tygodni. Jak dotąd nie podano, ile osób poniesie konsekwencje. Nadzór górniczy może ukarać winnych mandatem, odsunąć od wykonywania czynności w ruchu zakładu górniczego (maksymalnie na dwa lata) i skierować wniosek o ukarania przez sąd. Niezależnie od ustaleń komisji prowadzone jest postępowanie prokuratorskie, które może skończyć się postawieniem zarzutów w sprawie karnej. W ramach postępowania nadzoru górniczego przesłuchano 154 świadków. Przeprowadzono ekspertyzy 58 urządzeń. Już wcześniej komisja ustaliła m.in., że w kopalni złamano procedury dotyczące przebywania w strefach szczególnego zagrożenia. Dziewięciu górników poniosło śmierć w miejscach, gdzie w ogóle nie powinno ich być. Obecnie ściana, gdzie doszło do katastrofy, jest odizolowana od pozostałych wyrobisk specjalnymi tamami. Druga ściana, w pobliżu, może działać po spełnieniu zaostrzonych warunków bezpieczeństwa. Do zapalenia i wybuchu metanu w kopalni doszło 18 września ubiegłego roku 1050 metrów pod ziemią. W dniu wypadku zginęło 12 górników, ośmiu kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach. Ranne zostały 34 osoby - 25 ciężko, dziewięć lekko. Ostatni poszkodowani opuścili Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich w listopadzie ub. roku.