Ok. godz. 2 w sobotę nad ranem przerwano negocjacje przedstawicieli rządu ze związkowcami. Kolejna tura rozmów ma się rozpocząć o godz. 11. - Ustaliliśmy też, że o godz. 14 wznowione zostaną rozmowy plenarne. Można powiedzieć, że ta wczorajsza iskierka przeradza się w światełko nadziei. Rozmowy były na bardzo wysokim merytorycznym poziomie - powiedział szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. Dodał, że górnicy, którzy strajkują w tej chwili pod ziemią "mogą mieć dużą nadzieję", że będą mogli wyjechać na powierzchnię. "Rozmowy były bardzo konstruktywne" Na pytanie o ustalenia ze stroną rządową, Kolorz odpowiedział: "w związku z tym, że potrzeba jest plenarnego spotkania, nie informujemy jeszcze o tym". Pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk dodał, że "rozmowy były bardzo konstruktywne". - Również strona rządowa jest dobrej myśli - powiedział Kowalczyk. Dodał, że o szczegółach będą informować w sobotę popołudniu. Na pytanie dziennikarzy, czy w sobotę może dojść do porozumienia, Kolorz odpowiedział, że "jest szansa", ale - jak dodał - "to wszystko zależy od plenarnego spotkania". Nie poinformowano kto miałby wziąć udział w zapowiadanym spotkaniu plenarnym. - Zobaczymy ciężko mi jest za panią premier deklarować", "pani premier jest na bieżąco informowana i wie o wszystkich naszych ustaleniach - dodał Kowalczyk. Kolorz: "ogłoszone dzisiaj przed sztab Solidarności pogotowie strajkowe trwa". Wskazał, że jego przebieg jest uzależniony od plenarnego posiedzenia. - Po tych rozmowach, po tych wzajemnych ustępstwach stron, trudno sobie wyobrazić, że (...) nie dojdziemy do uzgodnień chociaż mamy parę punktów istotnych, które jeszcze wymagają uzgodnień - powiedział szef śląsko-dąbrowskiej "S". Powiedział też, że "nie do końca są dogadani" w kwestii wygaszania/likwidacji czterech kopalń. Co było tematem rozmów? Piątkowe rozmowy były kontynuacją roboczego spotkania, które zakończyło się w nocy z czwartku na piątek. Toczyły się w znacznie węższym gronie niż poniedziałkowe, z udziałem premier Ewy Kopacz. Rząd reprezentowali: pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk, wiceminister skarbu państwa Rafał Baniak oraz wiceminister pracy i polityki społecznej Jacek Męcina. Jednym z tematów tych rozmów jest Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK), do której według rządowego planu mają trafić cztery z 14 kopalń spółki, generujące 80 proc. strat całej Kompanii. Pozostałe dziewięć - z których tylko trzy były ostatnio rentowne - mają zostać sprzedane nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce specjalnego przeznaczenia. Ostatnią kopalnię Węglokoks ma kupić od KW bezpośrednio. SRK zajmuje się likwidacją kopalń, które zakończyły już wydobycie, zagospodarowaniem majątku likwidowanych kopalń i tworzeniem na bazie ich majątku nowych miejsc pracy. Obecnie trwają prace nad tym, by przeniesienie tam kopalni nie oznaczało automatycznie jej likwidacji, ale by umożliwiało wyodrębnienie części produkcyjnej i przeniesienie do spółki prowadzącej regularną działalność wydobywczą. Według rządowego planu do SRK mają trafić kopalnie Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Pokój i Brzeszcze. Związkowcy wielokrotnie przekonywali, że oznacza to ich likwidację. Innego zdania jest premier Ewa Kopacz, która zapewniła, że rząd nie chce likwidować kopalń, lecz je restrukturyzować. Tymczasem związkowcy sprzeciwiający się rządowemu planowi od kilku dni zaostrzają protest. W piątek do akcji trwającej w KW i Jastrzębskiej Spółce Węglowej dołączyli pracownicy Katowickiego Holdingu Węglowego. Według śląsko-dąbrowskiej Solidarności, pod ziemią protestuje obecnie 1,3 tys. pracowników i kilka tysięcy na powierzchni. W nocy z czwartku na piątek Sejm uchwalił zmiany, które pozwalają na realizację rządowego programu naprawy KW. Nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa pozwala przede wszystkim na wydzielenie z KW zakładów i objęcie ich załóg osłonami. Plan przewiduje pakiet osłonowy dla pracowników Nowością w przyjętej nowelizacji jest zapis, zezwalający SRK zbycie przejętej kopalni lub jej części, zamiast obowiązkowej likwidacji. Kowalczyk już wcześniej mówił, że może to otworzyć drogę do podziału niektórych likwidowanych kopalń i np. sprzedania rokujących nadzieje części potencjalnym inwestorom. Posłowie przyjęli też poprawki, które umożliwiają przejęcie przez SRK nie tylko kopalni, ale też zakładu górniczego lub jego części. Plan przewiduje pakiet osłonowy dla pracowników likwidowanych kopalń. 2100 osób, którym do emerytury górniczej brakuje mniej niż cztery lata, ma zostać objętych urlopami górniczymi - do nabycia uprawnień emerytalnych będą dostawać 75 proc. wynagrodzenia z możliwością dodatkowego samozatrudnienia albo pracy poza górnictwem. 3100 osób ma zostać objętych dobrowolnymi jednorazowymi odprawami. Odejść ma ok. 400 pracowników dołowych, którym przysługiwać będzie 24-krotne wynagrodzenie, oraz ok. 1100 pracowników przeróbki z prawem do 10-krotności wynagrodzenia. Dla 1600 innych pracowników na powierzchni odprawy mają wynieść 3,6-krotność wynagrodzenia. Do innych kopalń "nowej" KW przeniesionych ma zostać do końca 2016 r. 6 tys. pracowników likwidowanych zakładów, jednak pod warunkiem, że w spółce uda się wprowadzić 6-dniowy tydzień pracy.