Jednym z tematów rozmowy z liderem AGROUnii na antenie RMF FM była kwestia krytyki pod jego adresem ze strony środowisk rolniczych. Michałowi Kołodziejczakowi zarzucane jest odwrócenie się od spraw rolniczych po przejściu do polityki. Z takimi zarzutami nie zgadza się sam zainteresowany, który podkreśla, że nigdy nie porzucił swoich ideałów. - Ciągle jestem po tej samej stronie, choć w innym miejscu. Ciągle jestem z rolnikami. Choć każdy ma prawo mówić to co chce - stwierdził. - Ja rozróżniam tych, którzy wychodzą z prawidłowymi postulatami, ale widzę też polityczne zaangażowanie tych, którzy chcieliby dziś przeszkadzać rządowi - dodał. Według posła Koalicji Obywatelskiej obecnie część środowiska rolniczego "chciałoby wymagać więcej od tych, którzy rządzą 50 dni niż tych, którzy rządzili przez 8 lat". Lider AGROUnii: Ukraińcy dopytują czy będę brał udział w rozmowach Kolejnym tematem dyskusji była kwestia protestu rolników i kontaktów handlowych między Polską i Ukrainą. Polityk kolejny raz podkreślił, że jest zwolennikiem wypracowania nowych porozumień w kwestii importu produktów rolno-spożywczych. - Gdyby to ode mnie zależało, rekomendowałbym jak najszybsze ograniczenie przywozu do Polski: cukru, malin i koncentratu jabłkowego - wyliczał. Jednocześnie Michał Kołodziejczak podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, że jego zdanie jest ostro krytykowane przez stronę ukraińską. - Michał Kołodziejczak jest dziś pierwszym wrogiem dla Ukraińców. Dyplomacja ukraińska dopytuje, czy Kołodziejczak będzie brał udział w rozmowach - mówił. - Po tym, jak powiedziałem na antenie RMF, że powinny być wprowadzone długie okresy przejściowe dla Ukrainy, została wysłana nota dyplomatyczna - wyjaśnił. Zdaniem wiceministra rolnictwa, najlepszym rozwiązaniem obecnego kryzysu byłoby wprowadzenie przez Komisję Europejską ceł i kontyngentów na towary z Ukrainy m.in. na cukier, jaja i drób. Podczas piątkowego posiedzenia Sejmu doszło do awantury między Michałem Kołodziejczakiem a parlamentarzystami PiS. Według posła Sebastiana Łukasiewicza wiceminister wysłał do jednej z rolniczek "osiłków", którzy kazali jej usunąć nagranie zamieszczone w sieci. Kołodziejczak stwierdził, że to kłamstwo i zapowiedział, że sprawa o pomówienia znajdzie swój finał w sądzie. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!