W rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kołodziejczak opowiedział o zablokowaniu centrum Warszawy przez AgroUnię. "Inne metody nie przyniosły pożądanych efektów. Nasze strajki, które odbywały się prawie przez rok, były nieskuteczne. Te strajki nie powodowały utrudnień w ruchu, które byłyby zgłaszane, były takie, jak prawo nakazuje, po prostu nie robiły wrażenia na politykach, na których miały wrażenie zrobić. Niestety, w środę zrobiło to wrażenie nie tylko na politykach, ale także na społeczeństwie" - powiedział. Negatywne reakcje wywołało rozsypanie jabłek na ulicy. Wiele osób uznało, że to marnowanie dobrego jedzenia. "Rozumiem oburzenie ludzi wysypywaniem jedzenia na drogę, ale to jedzenie nie ma w tej chwili żadnej wartości ekonomicznej. Jeżeli my tego nie przywieziemy do Warszawy i tutaj nie wyrzucimy, to wyrzucimy to za stodołą i nikt tego nie zobaczy" - powiedział szef AgroUnii. "Nie mamy gdzie sprzedawać [jabłek], a ceny oferowane dzisiaj tym, którzy handlują np. z marketami i innymi odbiorcami są śmiesznie niskie i nie zwracają kosztów produkcji" - stwierdził Kołodziejczak. Więcej w "Rzeczpospolitej".