Prokuratura zarzuca lekarzowi pozostawienie gazy w sercu pacjenta Floriana M. po operacji. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Proces prowadzi Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów. Jednym z trojga przesłuchiwanych we wtorek w sądzie świadków jest - jak ustaliła PAP w źródłach sądowych - skonfliktowany z kardiochirurgiem jego były podwładny, który mówił w śledztwie, że zawiadamiał G. o pozostawieniu gazika w sercu operowanego pacjenta. Nie wiadomo, czy świadek podtrzymał te słowa przed sądem. Sprawa dotyczy okoliczności śmierci Floriana M. - jednego z pacjentów dr. G., któremu w listopadzie 2006 r. operowano serce w klinice MSWiA. Pacjent przeżył operację, ale już po jej zakończeniu personel medyczny odkrył, że nie zgadza się liczba tzw. rolgaz użytych w czasie operacji; pielęgniarka po ich przeliczeniu doszła do wniosku, że jedna rolgaza pozostała w sercu pacjenta. Według prokuratora zawiadomiony o tym dr G. miał nie zareagować i dopiero dzień później zdecydować o ponownym operowaniu Floriana M., który niedługo potem zmarł. Jeszcze w 2007 r., prowadząc śledztwo przeciwko kardiochirurgowi w sprawie o przyjmowanie łapówek prokuratura postawiła mu też zarzut zabójstwa pacjenta z zamiarem ewentualnym - czyli co najmniej godzenia się na jego śmierć. To pod tym zarzutem lekarz został w lutym 2007 r. aresztowany na kilka miesięcy. Potem prokuratura wycofała zarzut zabójstwa i lekarz wyszedł na wolność. Proces o korupcję i mobbing właśnie dobieg końca w I instancji - sąd skazał dr. G. na rok więzienia w zawieszeniu za przyjęcie od pacjentów łącznie 17,8 tys. zł; uniewinnił zaś od zarzutów uzależniania leczenia od łapówki oraz naruszania praw pracowników. Dwaj synowie Floriana M. byli oskarżeni razem z dr. G. w procesie korupcyjnym, w związku z tym, że dwukrotnie wręczyli lekarzowi kopertę z pieniędzmi - do czego się przyznali. Sąd warunkowo umorzył postępowanie w sprawie synów M. Ich obrońcą w tej sprawie jest mec. Rafał Rogalski, który po umorzeniu przez prokuraturę wątku dotyczącego śmierci pacjenta zaskarżył tę decyzję. Gdy prokuratura podtrzymała umorzenie, zwrócił się do ówczesnego rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego o złożenie w tej sprawie kasacji do Sądu Najwyższego. Kasacja RPO okazała się skuteczna i sprawa wróciła do warszawskiej prokuratury, a dr G. w czerwcu 2011 r. został oskarżony w związku ze śmiercią Floriana M. Według prokuratury o winie lekarza świadczyć ma zamówiona przez prokuraturę u austriackiego profesora opinia biegłego. Według mec. Rogalskiego, opinia ta jest "jednoznaczna i pełna". Obrona dr. G. chciałaby przesłuchania biegłego przed sądem - decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, zapowiadają się prawnicze spory. We wtorek mec. Rogalski kolejny raz w wypowiedziach dla mediów protestował przeciw temu, że sąd - na wniosek obrońcy dr. G. - zdecydował się prowadzić proces bez publiczności. Rogalski uznaje ten wniosek za "pozaprawny", bo - jak podkreślił - zasadą jest prowadzenie rozpraw jawnie. Dr G. sprawy nie komentuje i konsekwentnie od kilku lat odmawia jakichkolwiek wypowiedzi dla mediów. Wcześniej, podczas posiedzenia sądu ws. umorzenia sprawy przez prokuraturę ustosunkował się do niej. Podkreślał, że wielce ryzykowne byłoby ponowne operowanie Floriana M., który dopiero co przeszedł skomplikowaną operację serca - dlatego jego zdaniem należy szczególnie ostrożnie podejmować decyzję o reoperacji. Samo pozostawienie gazika w sercu pacjenta uznał za błąd w sztuce - ale nie przestępstwo. Dr G. prawomocnie wygrał z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą proces za słowa "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Kardiochirurg wygrał też cywilne procesy z tabloidami - "Faktem" i "Super Expressem" - za artykuły, w których pisano, że dr G. "zabijał w rządowym szpitalu", a on sam był określony mianem "doktor śmierć".