Wcześniej informowano, że maszyna przyleci mniej więcej trzy godziny wcześniej. Godzina przylotu zmieniła się m.in. dlatego, że do transportu rannych wykorzystany będzie inny samolot - większy od tego, którym we wtorek przyleciała inna grupa pacjentów. - Dzięki temu wraz z rannymi mogą przylecieć z Serbii członkowie ich rodzin. Poprzednim razem musieli oni wracać osobno rejsowymi samolotami - wyjaśniła rzeczniczka wojewody śląskiego, Marta Malik. W szpitalu w Nowym Sadzie pozostanie jedynie 14-latek, który wciąż utrzymywany jest w stanie śpiączki po amputacji ręki. Jego stan jest bardzo ciężki, ma także obrażenia wewnętrzne. Stan wszystkich pacjentów, którzy w piątek wrócą do kraju, jest poważny. Ranni to nastolatki; najstarsza poszkodowana ma 18 lat. Trafią do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie prawdopodobnie czeka ich długie leczenie. W tym szpitalu jest już pięcioro innych rannych w wypadku. Ich stan jest stabilny, ale długo będą dochodzili do zdrowia. Do szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, specjalizującego się w chirurgii naczyniowej i transplantacjach kończyn, trafił we wtorek 17-letni chłopiec, któremu rękę po wypadku przyszyli serbscy lekarze. W Trzebnicy przeszedł kolejne zabiegi. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu na leczeniu pozostaną jeszcze dwie dorosłe osoby. Ich obrażenia to złamania i urazy. W piątek rano zakończył się też transport zwłok sześciorga ofiar wypadku. Są one dostarczane w miejsca wskazane przez rodziny zmarłych. Do wypadku autokaru z 66 polskimi turystami wracającymi z pobytu w Bułgarii doszło tydzień temu w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci. Kierowcy autokaru postawiono w Serbii zarzuty i aresztowano na miesiąc. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi, niezależnie od organów serbskich, prokuratura w Bielsku-Białej, gdzie mieści się siedziba organizatora wycieczki.