Znajdowało się w niej 23 obywateli Polski, dziesięciu - Libanu, trzech z Litwy, dwie osoby z Rosji, obywatelka Francji i jezuita z Indii. Na lotnisku przygotowano dla nich namioty sanitarne i socjalne, w których mogli skorzystać z pomocy lekarzy, ratowników, psychologów oraz urzędników. Dla wszystkich przybyłych zarezerwowano miejsca w hotelu, ale część z nich odebrały z lotniska rodziny. Pozostali deklarowali, że chcą skorzystać z jednego noclegu i rano wyruszą w dalszą podróż. Na swoją mamę i siostrę oczekiwała na lotnisku Jessica Saade. - Przyleciałam do Polski w drugim rzucie razem z siostrą. Mama i siostra nie zdążyły się wtedy z nami zabrać, bo późno dowiedziałyśmy się o możliwości ewakuacji. Czekałyśmy na nie ponad dwa tygodnie - mówiła Jessica, uszczęśliwiona przylotem matki Małgorzaty. Na lotnisko przyjechała razem z ciocią Katarzyną Kos z Nowego Targu. - W Libanie jest mój dom, tam został mój tata. Chciałabym tam wrócić - deklarowała Jessica. Do ewakuacji wykorzystano dwa z trzech wojskowych transportowców, które dostarczyły do Bejrutu i Damaszku pomoc humanitarną. Drugi samolot, wiozący 36 obywateli Ukrainy, wylądował w piątek wieczorem w Kijowie. Trzeci wylądował w Balicach bez pasażerów. Według komunikatu MON, decyzją ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego na potrzeby akcji ewakuacyjnej i humanitarnej wydzielono trzy samoloty transportowe z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w Krakowie. Dotychczas z Libanu w trzech turach ewakuowano około 330 Polaków. Konflikt izraelsko-libański trwa od 12 lipca. Według najnowszych danych izraelskiej armii, w jego wyniku zginęło w sumie 84 izraelskich żołnierzy i 38 osób cywilnych. Źródła libańskie podają natomiast, że liczba zabitych Libańczyków przekracza tysiąc osób.