Po złożeniu zeznań premier nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Jeden z oskarżycieli posiłkowych w procesie Adam Glapiński ocenił, że zeznania J. Kaczyńskiego były "bardzo ważne", ale nie chciał ich ujawnić. Tydzień temu sąd utajnił całość zeznań obecnego premiera w procesie. Uzasadnił to ściśle tajnym charakterem zeznań J.Kaczyńskiego. 61-letni Lesiak - któremu grozi do 3 lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Jest on jedynym oskarżonym w ujawnionej w 1997 r. głośnej sprawie inwigilacji polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Prokuratura zarzuca Lesiakowi przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań. Do końca października sąd chce przesłuchać wszystkich polityków pokrzywdzonych w sprawie. Przesłuchanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego sąd zaplanował na 25 października. W poniedziałek zeznawał także były premier Jan Olszewski. Po wyjściu z sali rozpraw Olszewski powiedział dziennikarzom, że nie rozumie, czemu te zeznania muszą pozostawać tajne. Ujawnił, że Lesiak ma pytania do przesłuchiwanych świadków. Pytany, jak oskarżony zachowuje się na procesie, Olszewski odparł, że "profesjonalnie". - Pamiętam z dawniejszych lat, gdy jako adwokat broniłem opozycjonistów, te twarze funkcjonariuszy SB, profesjonalne i chłodne - powiedział Olszewski. Pytany, czy jego zdaniem służby specjalne odegrały jakąś rolę w obaleniu w 1992 r. jego rządu, Olszewski odparł jedynie: "myślę, że nie próżnowały".