w ostatniej chwili zablokował jednak tę delegację, tłumacząc się względami oszczędnościowymi. Poseł PiS Paweł Kowal, który miał być w grupie polskich obserwatorów, jest zaskoczony postawą Komorowskiego. - To kolejna wpadka marszałka. Niestety ten gest wpisuje się w całokształt polityki zagranicznej nowej ekipy rządzącej. Ja to oceniam jako strach przed zadrażnianiem naszych stosunków z Rosją - mówi tygodnikowi Kowal. Oburzenia nie kryje także inny polityk PiS , który będzie obserwował gruzińskie wybory jako przedstawiciel Rady Europy. - Gruzini naprawdę potrzebują teraz naszego wsparcia. A tłumaczenie się oszczędnościami jest absurdalne, bo Sejm i tak nie wykorzystuje nawet połowy pieniędzy, jakie ma na wyjazdy zagraniczne posłów - twierdzi. Co na to marszałek Sejmu? - Wybory w Gruzji będzie obserwować pięciu polskich posłów i dwóch senatorów. Wszyscy z ramienia Rady Europy lub OBWE. Wysyłanie dodatkowej delegacji sejmowej byłoby więc dublowaniem kosztów - mówi "Wprost" Jerzy Smoliński, rzecznik Bronisława Komorowskiego. Nie wszystkie kraje tak pilnie wystrzegają się tego "dublowania kosztów". Dla porównania litewski parlament wysyła do Gruzji delegację liczącą ponad 20 osób.