Do kraju wrócili m.in. żołnierze z 6. Brygady Desantowo- Szturmowej z Krakowa i 17. Wielkopolska Brygada Zmechanizowana z Międzyrzecza, a wraz z nimi gen. brygady Marek Tomaszycki, dowódca I zmiany PKW Afganistan. Na lotnisku oprócz rodzin, żołnierzy witał minister obrony narodowej Aleksander Szczygło, który dziękował im za ofiarną służbę oraz, że "nie zawiedli oczekiwań". - Wykazaliście się znakomitym wyszkoleniem i przygotowaniem. Odwagą i zaangażowaniem. Zyskaliście pochwały dowództwa sił międzynarodowych ale także - co bardzo ważne - uznanie i szacunek Afgańczyków. Byliście nie tylko dobrymi żołnierzami ale i ambasadorami Polski. Dzięki wam nasza ojczyzna jest postrzegana jako kraj demokratyczny i nastawiony pokojowo. Kraj, na który można polegać - mówił Szczygło. Według ministra polscy żołnierze służąc w Afganistanie dali świadectwo profesjonalizmu i sprawności naszej armii. Szczygło nie zapomniał o rodzinie, której "nie było dane przeżywanie radości dzisiejszego dnia", o bliskich poległego w Afganistanie por. Łukasza Kurowskiego. - Dramat, który przeżyli dotknął nas wszystkich, także mnie osobiście. Zawsze będą pamiętać o Łukaszu jako żołnierzu, który walczył o wartości najdroższe nam wszystkim - mówił Szczygło. Później, w rozmowie z dziennikarzami, Szczygło powiedział, że to jego ostatnie powitanie żołnierzy ale cieszy się, że mógł powitać tych, których żegnał. - Jestem jednym z bardziej szczęśliwych ludzi w Polsce, bowiem witam żołnierzy, których żegnałem w marcu. To dla mnie bardzo przyjemna chwila, szczególnie, że za kilka dni odejdę z tej funkcji ale za całą I zmianę ja ponoszę odpowiedzialność - mówił minister. Przyznał, że żałuje, iż odchodzi z ministerstwa. - Pierwszy raz w moim życiu zawodowym żałuję, że odchodzę z miejsca, w którym pracowałem. Żałuję naprawdę - mówił szef MON. Dodał, że ma zamiar nadal interesować się zawodowo wojskiem i być może będzie pracować jako poseł w sejmowej komisji obrony narodowej. Gen. Tomaszycki opowiadał dziennikarzom, że w Afganistanie "jest dobrze", mimo, że dwa dni temu strzelano do polskich żołnierzy tam stacjonujących. - Jest to misja stabilizacyjna, więc musimy się liczyć z tym, że będą do nas strzelać - mówił Tomaszycki. Poproszony przez PAP o wyjaśnienie co miał na myśli mówiąc, że "jest dobrze", generał powiedział, że coraz więcej miejscowej ludności popiera żołnierzy tam stacjonujących, coraz więcej Afgańczyków współpracuje z rządem ale i siłami koalicyjnymi. - Jest lepiej niż było poprzednio - mówił dowódca I zmiany PKW Afganistan. Na przełomie października i listopada obowiązki formalnie przejmie w Afganistanie II zmiana PKW. Na jej czele stanie gen. Jerzy Biziewski. Podobnie jak obecna, kolejna zmiana ma liczyć ok. 1200 żołnierzy. Do ich zadań należeć będzie m.in. zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach oraz szkolenie afgańskiej armii.