Jak informuje TVP Bydgoszcz, dziecko zmarło w łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki, do którego trafiło po wypisaniu z włocławskiego szpitala. Zdaniem rodziców, do tragedii by nie doszło, gdyby lekarze we Włocławku postawili właściwą diagnozę. - Szpital wypisuje dziecko z podejrzeniem pasożyta, a wysyła nas do neurologa. Już wiedzieli, że coś jest nie tak, a mimo to wypisali dziecko ze szpitala. A może powinni przebadać dziecko w szpitalu, tu na miejscu, bo tu jest specjalista i tu jest aparatura? - mówi TVP Bydgoszcz Piotr Czajkowski, ojciec zmarłego chłopca. - Postawa pani ordynator jest skandaliczna. Stwierdziła, że żona jest nadopiekuńcza, a dziecko trudne dla otoczenia, więc teraz chciałbym pani powiedzieć, że może żona już wtedy podejrzewała, że z dzieckiem coś się dzieje, a dziecko płakało, bo może bolała go głowa - dodaje Czajkowski. Dyrekcja szpitala we Włocławku złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Chce, by śledczy wyjaśnili, jak wyglądała opieka lekarska nad chłopcem poza szpitalem. Jak informuje TVP Bydgoszcz - dyrektor szpitala we Włocławku Krzysztof Malatyński odniesie się do sprawy we wtorek. Przypomnijmy, że w tej samej placówce zmarły bliźnięta przed wykonaniem cesarskiego cięcia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Kontrole w szpitalu prowadziły jednocześnie Ministerstwo Zdrowia i NFZ.