W 2010 r. obrona Sawickiej wniosła do Sądu Okręgowego w Warszawie - prowadzącego jej proces o korupcję, zakończony w maju br. skazaniem jej na 3 lata więzienia - by sąd odebrał dwóm funkcjonariuszom CBA ze sprawy status świadków incognito, wobec dekonspiracji agenta Tomka (jego tożsamość ujawniły media). Zgodnie z prawem, wizerunku ani danych takiego świadka nikt nie może poznać, dla jego bezpieczeństwa. Sąd oddalił wniosek obrońców, powołując się na zapis prawa, że mogą o to wystąpić tylko prokurator (który nadaje ten status) lub sam świadek. Obrona zaskarżyła zatem do TK odpowiedni zapis Kodeksu postępowania karnego. Jej zdaniem, niekonstytucyjna jest sytuacja, w której tylko prokurator może decydować, kto ma być świadkiem anonimowym, bo narusza to prawo do rzetelnego i sprawiedliwego procesu. Prokurator Generalny pisał do TK, że instytucja świadka anonimowego nie narusza standardów rzetelnego procesu. Dodał, że "świadek nr 2" ze sprawy Sawickiej, mimo dekonspiracji, nie zrezygnował z przyznanego mu statusu, a sama dekonspiracja nie pociąga automatycznie zmiany tego statusu. Podkreślił, że do ujawnienia danych świadka może dojść z przyczyn od niego niezależnych, a "wtedy automatyczne uchylenie postanowienia o anonimizacji mogłoby być akceptacją celowych działań godzących w anonimowość świadka". Pięcioosobowy skład TK umorzył sprawę z powodów formalnych, bo "skarga nie spełnia warunków jej dopuszczalności". Z zamieszczonego na stronie internetowej TK postanowienia z 10 lipca wynika, że jego podstawą było uznanie, że zaskarżono nie "ostateczną" decyzję sądu w sprawie, lecz "wpadkową o charakterze formalnym". TK przypomniał, że do skargi konstytucyjnej "należy dołączyć wyrok, decyzję lub inne rozstrzygnięcie, z podaniem daty jego doręczenia, wydane na podstawie zakwestionowanego aktu normatywnego i wnieść ją w ciągu 3 miesięcy od tej daty". Skarga nie spełniła tych warunków - uznał TK. TK umorzył także inną skargę obrony Sawickiej z 2010 r. Dotyczyła ona sytuacji podczas rozpraw toczących się za zamkniętymi drzwiami sądu w związku z klauzulą tajemnicy państwowej na aktach sprawy (mają ją protokoły podsłuchów, czy liczące wiele stron bilingi połączeń telefonicznych albo zeznania świadków incognito). Ówczesne przepisy stanowiły, że w czasie tajnej sądowej rozprawy adwokat nie może nawet robić notatek. TK podkreślił, że w marcu br. - a więc jeszcze przed zamknięciem przewodu sądowego w sprawie Sawickiej - weszły w życie nowe przepisy, przewidujące możliwość sporządzania notatek z tajnego procesu. "Skarżąca mogła w tym czasie skorzystać z postanowień nowego rozporządzenia" - dodał TK. Podkreślił, że "ze względu na charakter i funkcje postępowania apelacyjnego, zmiana stanu prawnego może wpłynąć na realizację prawa do obrony skarżącej także na kolejnym etapie postępowania karnego". 16 maja, po dwuipółletnim procesie, sąd skazał Sawicką na 3 lata więzienia, pozbawienie praw publicznych na 4 lata i 40 tys. zł grzywny, a burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 20 tys. zł grzywny. Prokurator żądał dla Sawickiej 5 lat więzienia, a dla Wądołowskiego - 3,5 roku. Obrona wnosiła o uniewinnienie obojga podsądnych. Wyrok jest nieprawomocny. Adwokaci Sawickiej i Wądołowskiego zapowiedzieli apelację; wyrażali obawy, że taki wyrok "da zielone światło służbom do prowokacji takich jak w tej sprawie". Łukasz Starzewski