I choć lider rządzącej partii ogłosił kolejne zwycięstwo, to zakończenie wieczoru wyborczego 30 minut po sukcesie może utwierdzać w przekonaniu, że spodziewany wynik miał być jednak o wiele lepszy. Zresztą jeden z publicystów wspierających na co dzień obóz dobrej zmiany sam to zauważył, pisząc: "sztab rozszedł się pół godziny po ogłoszeniu sondażowych wyników nie z radości". Prezes PiS już w ramach kampanii zachęcił swoich działaczy do jeszcze większego wysiłku i działań m.in. dlatego, żeby w kolejnych wyborach "każdy podejmował decyzję jak uważa, ale żeby wiedział że za PiS polska poszła mocno do przodu". Można zatem spodziewać się z jednej strony kolejnych projektów z plusem na końcu, których celem nie będzie raczej budżetowa dyscyplina, a z drugiej szeroko zakrojonej kampanii informującej, ile osób z ilu miliardów skorzystało i skorzysta. Zachętą do tworzenia kolejnych programów może być bieżąca dobra kondycja budżetu i niski deficyt sektora finansów publicznych, dobra sytuacja na rynku pracy i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, wciąż dobre wyniki gospodarki. Wszystko potwierdzone niedawno wyższym ratingiem i jego stabilną perspektywą (A- wg Standard&Poor’s). Jednak warunki, w których będzie prowadzona dalsza polityczna walka w przyszłym roku mogą być dużo trudniejsze niż w tym. Nie chodzi nawet o to, że gospodarka trochę zwolni i zamiast 4,5-5 proc. wzrostu PKB zobaczymy na liczniku 3,5-4 proc. Ważniejsze politycznie mogą okazać się takie zdarzenia jak np. spodziewane podwyżki będące następstwem wzrostu cen energii na rynkach (nawet jeśli ich skala dla gospodarstw domowych zostanie ograniczona, to Polacy zapłacą więcej za towary i usługi, bo wzrosty cen dotkną ich producentów i dostawców). PiS będzie musiał stanąć twarzą w twarz z wyborcami, których przy okazji kampanii samorządowej chciał zdobyć argumentami przypisanymi do działań władz centralnych, a nie lokalnych. Przed ciszą wyborczą przypominał, kto dał niższy wiek emerytalny, 500+, 300+ i Mieszkanie+. Dlatego w przyszłym roku pojawią się pytania choćby właśnie o tempo realizacji tego ostatniego projektu - zobaczymy, jakie będzie jego tempo. Wydaje się też, że nie zobaczyliśmy jeszcze wszystkich problemów branży budowlanej związanych z publicznymi kontraktami. A jeśli oczekiwania oferentów będą zdecydowanie przekraczały budżet zamawiających - opóźnienia mogą złapać centralne inwestycje i może być ich mniej niż planowano. Pytanie też, w jakim tempie i o ile da się jeszcze zwiększać dochody podatkowe, które odmieniane były przez ostatnie tygodnie przez wszystkie przypadki i wskazywane jako źródło finansowania społecznych projektów rządu. To od nich także zależy kondycja i możliwości budżetu. To finanse, które dotąd sprzyjały premierowi, ale ważna będzie też polityka, przekaz płynący od poszczególnych ministrów i komunikacja między nimi. I nie chodzi tu o to, że w sobotę premier mówi, iż podwyżek prądu nie będzie, a w środę minister energii dodaje, że jeśli nawet będą (a w interesie spółek energetycznych i przyszłych emerytów, dziś ich akcjonariuszy, być powinny), to nie przekroczą 5 proc. Tu idzie o większe sprawy, różnie nazywane - takie jak np. spór na linii Warszawa-Bruksela. Pytanie jak się on rozwinie, co będzie się dalej działo z reformą sądownictwa i czy czas załatwiania sądowych spraw będzie się wydłużał. Nawet jeśli rząd zapewnia, że miejsce Polski jest w Unii Europejskiej, to zapewne co jakiś czas będą pojawiały się pytania o naszą siłę i miejsce we Wspólnocie. A w tle jest jeszcze delikatnie mówiąc gra między ministrem sprawiedliwości a premierem, której kolejnych odsłon jesteśmy co pewien czas świadkami. Nawet jeśli premier mówi o świetnej współpracy w rządzie, to od osób zbliżonych do Mateusza Morawieckiego można usłyszeć, że tak różowo wcale nie jest. Choć Morawiecki podkreślał wczoraj rolę drużyny, to wydaje się, że właśnie szorstka przyjaźń z liderem Solidarnej Polski może teraz być jednym z głównych wyzwań Jarosława Kaczyńskiego. Na wieczorze wyborczym prezes Solidarnej Polski nie był widoczny, a przecież przy okazji poprzednich wspólnych zwycięstw Zbigniew Ziobro występował na scenie i z Kaczyńskim i z Jarosławem Gowinem (Polska Razem). Pytanie, co w tej sytuacji zrobi prezes PiS i czy wyborczy sukces skonsoliduje obóz rządowy? Wczoraj wieczorem Kaczyński publicznie wsparł "człowieka, który niebywale dużo zrobił w tej kampanii, był jej twarzą", czyli Mateusza Morawieckiego. Jakie będą efekty powyborczego wyciągania wniosków, czyli rozliczeń w ramach rządowej koalicji, skoro oczekiwany rezultat był raczej lepszy niż owe 32,3 proc. z badania Ipsos. W niedawnym wywiadzie dla Interii minister finansów Teresa Czerwińska mówiła, że dobry minister finansów zabezpiecza finanse publiczne na czas dekoniunktury. Ciekawe, w jakim stopniu to się jej - po niedzielnych wynikach wyborów - uda. Paweł Czuryło