Dziś Ministerstwo Zdrowia nie może jeszcze opublikować dokumentu, bo negocjacje trwają i nie widać finału. Tym razem obowiązuje skrócona procedura. Firmy, którym nie udało się sfinalizować rozmów w zeszłym roku, nie muszą od nowa przynosić wszystkich dokumentów, mogą tylko uzupełnić papiery. Choć wniosków jest kilkaset, to jak ustaliła nieoficjalnie reporterka RMF FM, w marcu nie wrócą na listę wszystkie leki, które wypadły z niej w nowym roku. Chodzi o ponad 800 specyfików. Część producentów w ogóle zrezygnowała z ubiegania się o refundację. Uznali, że im się to nie opłaca. Jest natomiast spora szansa, że wrócą jedne z popularnych pasków dla cukrzyków. Podobno firma dała bardzo konkurencyjną cenę. Podobno - bo przebieg negocjacji jest i pozostanie tajny. Choć rozmowy w ministerstwie zdrowia są nagrywane - pacjenci nigdy nie usłyszą ich zapisów, ani nie poznają ich treści. Nagrania przechowywane są na wypadek, gdyby negocjacjami zainteresowały się prokuratura, czy CBA. Jeśli nowa lista nie zostanie opublikowana w ciągu tygodnia, możemy mieć powtórkę z rozrywki. Znów pacjenci i eksperci nie będą mieć wglądu w ministerialny cennik - nie będzie czasu na ewentualne zmiany czy korekty. A zgodnie z obowiązującym od stycznia prawem - po wejściu w życie lista refundacyjna nie może być zmieniana przez dwa miesiące. Skutek jest taki, że jeśli ministerstwo nie zdąży z negocjacjami, pomyli się, albo nie wpisze na listę leku, który nie ma zamiennika - pacjenci będą musieli przez dwa miesiące płacić pełną cenę. I nie dostaną żadnej pomocy, ani z NFZ, ani z ministerstwa.