Większość Polaków przynajmniej na razie nie będzie mogła wyrobić sobie własnego zdania na temat przeszłości byłego prezydenta. Taką możliwość miała już reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska. Główna teza książki brzmi: Lech Wałęsa był "Bolkiem" - tajnym współpracownikiem SB, który donosił na swoich kolegów i brał za to pieniądze. Później jednak wyzwolił się spod wpływu SB i w sierpniu 1980 roku, czy podczas "okrągłego stołu" był niesterowanym przez bezpiekę przywódcą "Solidarności". Gorzej było w latach 90., kiedy Wałęsa wraz ze współpracownikami niszczyli dokumenty dotyczące "Bolka". Stuprocentowego dowodu na potwierdzenie tezy w książce historyków IPN-u brak, jednak ciąg poszlak jest trudny do obalenia. Praca jest jednak jednostronna, wszelkie wątpliwości autorzy rozstrzygają na niekorzyść byłego prezydenta. Ponad 700-stronicowa książka pary Cenckiewicz-Gontarczyk wywołała mnóstwo sporów o historię, przyzwoitość i przede wszystkim o prawdę. Pod główną tezą dzieła podpisuje się prezes IPN, co może narazić i samego Janusza Kurtykę i jego Instytut na procesy sądowe. Zapowiada je Lech Wałęsa, twierdzący, że "Bolek" to nie on i że informacje, które miał rzekomo dostarczać SB tak naprawdę pochodzą z podsłuchu. - Oświadczam: Nie traficie mnie, nikt mnie nigdy nie złamał, można mnie zabić, ale nie pokonać - mówi były prezydent. Wałęsa odgraża się, że wyda własną książkę, która jest już napisana. Były prezydent teraz ma zamiar ją uzupełnić. To będzie historia "Solidarności" widziana jego oczami. O publikacji głośno jest nie tylko w Polsce. "Lech Wałęsa: Niezbyt katolicki podwójny agent?" - to tytuł z dziennika "Liberation". To nowy cios poniżej pasa przeciwko legendzie Wałęsy! - ocenia gazeta, której zdaniem, autorzy książki dali się złapać, po wielu latach, w pułapkę dawnych manipulacji komunistycznych służb specjalnych, które chciały podzielić "Solidarność", żeby się z nią rozprawić. Polowanie na białego kruka Kilkadziesiąt osób zebrało się dzisiaj przed siedzibą IPN-u przy ulicy Towarowej w Warszawie, by jak najwcześniej dostać książkę o Lechu Wałęsie. Pierwsi szczęśliwi posiadacze stanęli w kolejce już o piątej rano i potem używali tego argumentu, by sprzedać im po dwa egzemplarze. Z powodu małego nakładu każdy może jednak kupić tylko jedną książkę. W kolejce cały czas trwają spory polityczne. Słychać jednak przewagę tych, którzy po książkę stanęli, by mieć koronny dowód, że Wałęsa współpracował z SB. W lipcu planowany jest dodruk książki w ilości kilku tysięcy egzemplarzy.