W rozmowie z RMF FM Marcin Kossek, szef ochrony Bartimpeksu, przyznaje, że taśm z nagranymi rozmówcami Gudzowatego jest więcej. Zapewne nie jest jedynym, który po dobrym winku godzinami nadawał szefowi Bartimpeksu na swoich partyjnych kolegów. Miękkie nogi mają głównie politycy . Drzwi posiadłości biznesmena stały przed nimi otworem. - Bywali tu i Aleksander Kwaśniewski, i Leszek Miller - opowiada jeden z rozmówców "Super Expressu" dodając, że u Gudzowatego mieli też gościć: Marek Siwiec, Krzysztof Janik, Jerzy Szmajdziński, Wiesław Kaczmarek oraz arcybiskup Leszek Sławoj Głódź. O tym, że były SLD-owski premier nie był jedynym, którego po kryjomu nagrał Gudzowaty - donosi też "Rzeczpospolita". Kolejnym "gościem na podsłuchu" mógł być Marek Ungier, były minister w kancelarii Kwaśniewskiego. Według gazety w trakcie rozmów miały paść stwierdzenia o korupcji w otoczeniu byłego prezydenta. Szef ochrony Bartimpeksu Marcin Kossek wprawdzie nie zdradza kogo nagrywał, ale zaznacza, że wszystkie rejestrowane rozmowy dotyczyły osób, które mogły mieć jakikolwiek związek z prowokacjami przeciwko Gudzowatemu. - Robiliśmy to w bardzo takim wysublimowanym nakładzie, wobec ludzi, którzy mogą coś wnieść w nasze prokuratorskie śledztwo - wyjaśnia. Posłuchaj: Jednocześnie Kossek zapewnia, że Aleksander Gudzowaty nie wiedział o nagraniach. Twierdzi także, że to nie od nich wyciekają informacje o podsłuchanych rozmowach. - Nie gramy tymi taśmami. Wszystkie są w prokuraturze - deklaruje. To pomówienie i absurd. Jak te taśmy były u nas - od października do marca - to dziennikarze nie mieli pojęcia o tym spotkaniu z Oleksym. Posłuchaj: Po "taśmach prawdy" Renaty Beger i nagraniach z rewelacjami Oleksego nikt w Sejmie nie czuje się pewnie. Na Wiejskiej mówi się wręcz, że sezon polowań na polityków dopiero się zaczął! Posłowie jak ognia boją się podsłuchów! Dlatego Kancelaria Sejmu nie liczy się z wydatkami i kupuje urządzenia zabezpieczające przed "pluskwami". - Posłowie boją się, bo przy dzisiejszej technice, podsłuchiwanie nie jest problemem - mówi Paweł Graś, poseł Platformy z Komisji ds. Służb Specjalnych. By parlamentarzyści poczuli się pewniej wiele sejmowych sal już zabezpieczono przed podsłuchem. - Wiem o co najmniej kilku takich miejscach. Na pewno jest to pomieszczenie, w którym obraduje Komisja ds. Służb Specjalnych - mówi Graś. I dodaje: "Prawdopodobnie antypodsłuchowa aparatura chroni już marszałków parlamentu". Wzmożono czujność i kontrolę podczas partyjnych narad. - Nie ma już szans, by ktoś z telefonem komórkowym wszedł na spotkanie kierownictwa naszej partii - zdradza jeden z polityków PiS. Przyznaje, że do ostatniej chwili miejsce, gdzie odbędzie się narada, trzymane jest w tajemnicy Zakaz wnoszenia telefonów dotyczy też posiedzeń rządu.