W czwartek z PO odszedł poseł Jacek Żalek - kolejny po Jarosławie Gowinie i Johnie Godsonie członek klubu. Koalicja PO-PSL w związku z tym liczy obecnie 232 głosy. Większość parlamentarna to 231 głosów. Szef klubu PO Rafał Grupiński zapewnił jednak, że nie ma obawy o większość koalicyjną. - W matematyce nic się nie zmienia - podkreślił. Zapewnił też, że nie będzie namawiał posłów koła Inicjatywy Dialogu do przejścia do klubu PO. Przyznał jednak, że rozmawia z przedstawicielami koła o współpracy przy konkretnych tematach programowych i ustawach. - Mam nadzieję, że stabilność sytuacji się nie zmieni, jeśli chodzi o działania Sejmu - podkreślił Grupiński. Również rzecznik dyscypliny klubowej PO Iwona Śledzińska-Katarasińska oceniła, że koalicja w każdym głosowaniu liczy na "pewną większość". Jak dodała, regulaminowo spraw, w których w głosowaniach trzeba mieć 231 głosów, jest niewiele. Jak zauważyła, są posłowie, którzy już dotychczas "bez specjalnych zabiegów głosowali razem z Platformą". - Jak rozumiem, nic im się nagle nie stanie, nie zachorują i w dalszym ciągu będą głosowali tak, jak oceniają poszczególne rozwiązania - mówiła Śledzińska-Katarasińska. Posłanka przypomniała, że z reguły razem z Platformą głosowało przynajmniej trzech posłów niezrzeszonych. O losy koalicji spokojne jest też PSL. - Jeśli będzie potrzeba, to będziemy szukali nietuzinkowych rozwiązań, ale na razie koalicja ma większość, nie ma powodu do nerwowości - ocenił Stanisław Żelichowski po odejściu Żalka z PO. - Jest jeszcze Mniejszość Niemiecka, która głosuje zwykle tak, jak koalicja. W sumie daje to 233 głosy - zauważył poseł ludowców. Zaznaczył, że koalicja ważne głosowania wygrywa zwykle co najmniej 6-7 głosami różnicy, również dzięki zachowaniu posłów opozycji. - Opozycja też nie jest głupia, nie zależy im na wcześniejszych wyborach. Dlatego część nie przychodzi, część nie głosuje - tłumaczył Żelichowski. Mniejszość Niemiecką reprezentuje w Sejmie poseł niezrzeszony Ryszard Galla. Wśród posłów niezrzeszonych, oprócz b. posłów PiS Jarosława Gowina, Johna Godsona i Jacka Żalka, jest także Jarosław Jagiełło (wybrany z list PiS), Ryszard Kalisz (wcześniej w SLD), Wanda Nowicka (wcześniej w Ruchu Palikota) oraz Przemysław Wipler (do niedawna w PiS). Powstałe w lipcu koło poselskie Inicjatywa Dialogu zrzesza z kolei byłych posłów Ruchu Palikota: Bartłomieja Bodio, Artura Bramorę, Dariusza Dziadzio oraz Halinę Szymiec-Raczyńską. Szef koła Bartłomiej Bodio, pytany o malejącą większość koalicyjną i o to, czy koło prowadzi jakieś rozmowy z Platformą ws. współpracy, odpowiedział: "My jesteśmy otwarci na wszelkiego rodzaju rozmowy, bardzo chętnie porozmawiamy, jeśli się pojawi takie zaproszenie". Dopytywany, czy dotychczas się nie pojawiło, odparł, że nie. - Na razie robimy swoje rzeczy, zajmujemy się polskim przemysłem zbrojeniowym, szkolnictwem zawodowym i polskimi przedsiębiorcami - powiedział. Pytany, czy gdyby pojawiła się propozycja, posłowie koła byliby gotowi np. dołączyć do klubu PO, odparł, że nie chce "gdybać". - Bardzo chętnie porozmawiamy i rozważymy wszystkie możliwości - powiedział. Podkreślił, że już obecnie koło popiera niektóre propozycje rządu, które uważa za pożyteczne albo konieczne. - Po prostu postępujemy zgodnie z naszą najlepszą wiedzą. A jeśli chodzi o jakieś rozmowy, to w momencie, gdybyśmy je prowadzili, to sytuacja by wyglądała zupełnie inaczej - zaznaczył. Inna posłanka koła, Halina Szymiec-Raczyńska, pytana czy posłowie koła prowadzą rozmowy o współpracy z PO, odparła, że "rozmowy są ze wszystkimi partiami, ale na temat poparcia poszczególnych ustaw". - My jesteśmy otwarci na wszystkie możliwe propozycje, które są korzystne dla Polaków i rozmowy są, i z Solidarną Polską, i z SLD, i z Platformą; z PiS jakoś nie ma tych rozmów - powiedziała. Choć obie strony zaprzeczają, niektórzy politycy mówią o możliwej współpracy koalicyjnej PO z SLD. Jarosław Gowin, który w poniedziałek opuścił PO, mówił we wtorek w TVN24, że "nie jest żadną tajemnicą, że Donald Tusk od dawna buduje cichą koalicję z Leszkiem Millerem". Dlatego, jak ocenił, rząd nie straci poparcia w Sejmie. Sam premier, pytany przed tygodniem w TVP Info, czy wyobraża sobie koalicję z SLD w tej kadencji odparł, że nie sądzi, aby "zaistniała potrzeba uzupełniania, czy zmiany koalicji w tej kadencji". Dodał: "Gdyby się miało okazać, że z jakichś powodów (...) nie ma większości w tym parlamencie, to uważam, że alternatywą są raczej wcześniejsze wybory, niż próba za wszelką cenę dosztukowania do większości". We wtorek, po odejściu Gowina z PO, Tusk mówił, że jest przekonany, że do 2015 r. koalicja z niewielką większością będzie sprawnie rządziła. Zaznaczył, że Polska w czasie wychodzenia z kryzysu potrzebuje stabilności, a alternatywą dla utraty większości są wcześniejsze wybory. "Nie sądzę, aby Polska dzisiaj potrzebowała kolejnych przyspieszonych wyborów" - mówił Tusk. Pod koniec ubiegłej kadencji Sejmu (2007-11) koalicja PO-PSL liczyła 239 posłów. PO dysponowała wtedy 208 głosami, a PSL - 31.