- Okazało się, że rozmowa Elżbiety Jakubiak z Jarosławem Kaczyńskim była dobrą rozmową. Ja się jej bałam; bałam się, że będzie krótka, treściwa, że zakończy się niepowodzeniem, a zakończyła się inaczej - powiedziała posłanka PiS w "Kropce nad i" w TVN24. Kluzik-Rostkowska zaznaczyła, że rozmowa ta "dobrze wróży". Jak powiedziała, bardzo marzy się jej sytuacja, w której PiS załatwia swoje spory wewnątrz partii i skupia się na takich rzeczach, jak np. budżet na 2011 r. Pytana, czy nie zamierza odejść z PiS, odparła: "Jestem znacznie lepszej nadziei kończąc ten dzień. Mam nadzieję, że będziemy mogli ze sobą porozmawiać i postawić na wielonurtowość". Zaznaczyła, że sama czuje się lojalnym członkiem PiS. Zapytana, co się dzieje z Kaczyńskim, powiedziała, że trudno jej na takie pytanie odpowiedzieć. Dodała, że z prezesem PiS ostatni raz rozmawiała sześć tygodni temu. - Mam nadzieję, że będę mogła z nim porozmawiać w przyszłym tygodniu - dodała. Z kolei na pytanie skąd zmiana języka szefa PiS i inna retoryka niż w kampanii wyborczej, stwierdziła, że nie chciałaby "wchodzić w skórę Jarosława Kaczyńskiego". Podkreśliła, że "absolutnie nie widzi żadnej gry", natomiast "widzi człowieka, który musi godzić dwie role: rolę człowieka ciężko doświadczonego katastrofą smoleńską z byciem szefem partii opozycyjnej". - Myślę, że to jest bardzo trudne w tej szczególnej sytuacji - dodała Kluzik-Rostkowska. Pytana, czy człowiek w takiej sytuacji może nadal kierować partią, posłanka powiedziała, że Kaczyński "nie jest elementem wymienialnym w PiS". - Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Jarosław Kaczyński znika z życia politycznego na pół roku czy na rok - mówiła. Na uwagę, że prezes PiS mógłby np. przekazać schedę obecnemu wiceprezesowi partii Zbigniewowi Ziobrze, Kluzik-Rostkowska odparła, że nie wyobraża sobie tej sytuacji. "I powiem szczerze, nie tęsknię za tą sytuacją. Trzymam kciuki, żeby Jarosław Kaczyński był silnym człowiekiem" - powiedziała. Posłanka - która kierowała sztabem wyborczym J. Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich - krytykowała też Ziobrę za to, że mówił w jednym z wywiadów, iż sztabowcy wybrali błędną strategię kampanii prezydenckiej. Podkreśliła, że formując sztab zaprosiła do niego Ziobrę, ale on z tego zaproszenia nie skorzystał. - Bardzo łatwo mógł krytykować po wyborach. W związku z tym zastanawiam się, czy on nie powinien usłyszeć reprymendy z ust członków partii, skoro nielojalnie mówił o tym na zewnątrz, zamiast podzielić się z nami - oświadczyła. Kluzik-Rostkowska powiedziała też, że nie wie "dlaczego Ziobro nie dostał po głowie" za swoje wypowiedzi, ale - jak dodała - będzie trzymała za niego kciuki, żeby został szefem kampanii samorządowej. - Uważam, że lojalność nakazywała po pierwsze zasugerować mi w czasie kampanii, że jego zdanie na temat strategii jest inne (...), wystarczyło porozmawiać o tym z nami - stwierdziła. Na pytanie dlaczego nie została wiceprezesem PiS, Kluzik-Rostkowska odpowiedziała, że nie jest tajemnicą, iż nie we wszystkich kwestiach światopoglądowych zgadza się z głównym nurtem PiS. Zaznaczyła, że również nie ze wszystkim, co się teraz dzieje, zgadza się. Posłanka uważa np., że gdyby na czele zespołu do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej (którym kieruje Antoni Macierewicz) "stała inna osoba, mniej kontrowersyjna, to byłoby to z korzyścią dla tych prac". W takiej sytuacji - uzasadniała - gdyby przyjęła propozycję zostania wiceszefem PiS, byłaby nie fair albo w stosunku do samej siebie, albo w stosunku do J.Kaczyńskiego. - Albo musiałabym mówić językiem partii, kierownictwa, albo musiałabym być nielojalna wobec Jarosława Kaczyńskiego, więc tak naprawdę, w imię lojalności wobec niego, nie chcąc stawiać ani jego, ani swoich kolegów w trudnej sytuacji, powiedziałam "nie" - mówiła posłanka. Przyznała, że prezes PiS "chyba poczuł się tym urażony". - Myślę, że po prostu osobiście zrobiło mu się przykro, ale nie chcę wchodzić w jego skórę. To nie była przyjemna rozmowa ani dla niego, ani dla mnie też, bo ja po prostu go lubię i nie było mi łatwo powiedzieć "nie" - powiedziała Kluzik-Rostkowska.