Liczba stwierdzanych przez Lasy Państwowe przypadków kłusownictwa w ostatnich latach rośnie. W ub. r. było ich 331, rok wcześniej 319, a w 2010 r. 293. "Najwięcej takich zdarzeń odnotowujemy na terenach po byłych PGR" - mówi Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych. Wojciech Borys, strażnik leśny z Czarnej Białostockiej na Podlasiu, jest zdania, że kłusownictwa nie można tłumaczyć biedą. Na terenie podległym Borysowi kłusownikami są najczęściej nieuczciwi myśliwi używający broni palnej. Ocenia, że nawet 90 proc. przypadków kłusownictwa przy użyciu broni palnej dopuszczają się właśnie nieetyczni łowczy. "Dostęp do broni sztucerowej, którą posługują się myśliwi, nie jest powszechna, a najczęściej właśnie od niej giną nielegalnie zabijane zwierzęta" - zauważa Borys. Dodaje, że choć uczciwi myśliwi często donoszą na tych, którzy zajmują się tym procederem, to niezmiernie trudno jest udowodnić przestępstwo - myśliwy musi zostać złapany na gorącym uczynku.